HMŚ dzień 3: Do południa bez medali. Pech Angeliki Cichockiej

 

HMŚ dzień 3: Do południa bez medali. Pech Angeliki Cichockiej


Opublikowane w sob., 03/03/2018 - 14:38

Głównym daniem przedpołudniowych zmagań w Birmingham był finał pchnięcia kulą. Liczyliśmy na medal rekordzisty kraju Konrada Bukowieckiego i wysoką pozycję Mistrza Polski - Michała Haratyka. I się zawiedliśmy.

Bukowiecki, zmagający się od dłuższego czasu z bolesnością palca, nie potrafił znaleźć optymalnej pozycji dłoni na kuli. W żadnym pchnięciu nie potrafił zbliżyć się do 22 metrów uzyskanych podczas niedawnego Cipernicus Cup, z trudem awansował do finałowej ósemki. Skończyło się na wyniku 20,99 m i ósmym miejscu – dużo poniżej oczekiwań wobec tego zawodnika. - Z kontuzją pchnąłem w Toruniu 22 m, więc to nie jest wymówka. Tym razem nie wyszło - skomentował Konrad Bukowiecki w rozmowie z TVP Sport. 

Fatalnie wypadł Michał Haratyk. Polak miał problemu z koncentracją, w której przeszkadzały m.in. długie przerwy między kolejnymi pchnięciami. Wystarczyło tylko na 20,69 m i dziesiąte miejsce. 21,47 z Mistrzostw Polski w Toruniu dałoby... srebrny medal.

Złoto zdobył fenomenalny Nowozelandczyk Thomas Walsh – 22,31 m (rekord życiowy i rekord HMŚ). Srebro dla Davida Storla, brąz dla Czecha Tamasa Stanka (obaj pchnęli po 21:44, ale Niemiec miał lepszy drugi wynik).

60 m

Trzeci dzień mistrzostw rozpoczęli siedmioboiści i sprinterzy. Jedyny nasz reprezentant w biegu na 60 m Remigiusz Olszewski zajął drugie miejsce w swojej serii startowej (6.65 – tylko 0,03 s. od swojej życiówki) i awansował bezpośrednio do półfinału. Bardzo dobry bieg Polaka, który trenuje na co dzień poza kadrą, ale w kolejnej rundzie poziom trudności znacząco wzrośnie.

Pokaz siły urządził rekordzista świata Christian Coleman – 6.71 i swobodny finisz z rywalami za plecami. Chińczyk Bingtian Su nie chciał być gorszy – 6.59. Największe brawa publiczności zebrał 42-letni Kim Collins – biegacz z Saint Kits and Nevis był trzeci w swojej serii (6.77) i uzyskał bezpośredni awans do półfinału.

1500 m

Marcin Lewandowski był dopiero czwarty w swoim biegu półfinałowym, ale bez problemów awansował do finału konkurencji. Bieg z udziałem Polaka był najszybszym spośród wszystkich trzech półfinałów, i to znacznie. Czas Marcina - 3:40:78 - był jednocześnie czwartym wynikiem dnia. Dobry start Polaka, w bezpośrednim kontakcie z liderami, którzy uciekli na finiszu. Sam zawodnik nie był jednak zadowolony ze swojego występu.

- To był dla mnie najtrudniejszy bieg w tym sezonie. Nie wiem, dlaczego tak to się potoczyło. Odcięło mnie, ale liczę na awans do finału - powiedział Polak w wywiadzie dla TVP Sport.

Bieg i całe półfinałowe zmagania wygrał Marokańczyk Abdelaati Iguider, z wynikiem 3:40:13. Wyścig o medale w niedzielę.

800 m

Najtrudniejszy bieg w sezonie zaliczyła Angelika Cichocka. Wicemistrzyni świata z 2014 r. z Sopotu, długo biła się wygraną z Amerykanką Anjee Wilson i Habitam Alemu - na ostatnim wirażu doszło nawet to małej przepychanki o pierwszy tor między Polką i Etiopka - ale ostatecznie musiała uznać wyższość obu rywalek.

– 50 metrów do mety czułam, że to wygram, ale potyczka z Alemu wybiła mnie z rytmu. Przy takim zmęczeniu nie byłam już w stanie nic zrobić. Trochę pech – opowiadała Polka w rozmowie z TVP Sport. W starciu nie doszukiwała się złamania regulaminu przez rywalkę. – Taka jest hala – oceniła.

Bezpośredni awans do finału dawało tylko zwycięstwo, kolejne trzy zawodniczki musiały czekać na rozstrzygnięcia w całej konkurencji. Ostatecznie wynik Polki - 2:02:25 - nie dał awansu do finału. Do szczęścia zabrakło 0.07 sek.

4 x 400 m

Polacy w swoim półfinale mierzyli się m.in. z Belgami (z trójką braci Borlee) i Czechami (jeszcze bez Pavla Maslaka). Sprawy w swoje ręce wziął już Karol Zalewski, który z kilkumetrową przewagą przekazał pałeczkę Patrykowi Adamczukowi. Najmłodszy biegacz w naszym zespole, a zarazem debiutant na HMŚ, oraz biegnący na trzeciej zmianie Łukasz Krawczuk, zrobili to, co do nich należało, utrzymując prowadzenie. Zamykający sztafetę Jakub Krzewina co prawda dał się wyprzedzić Belgowi, ale zapewnił naszej drużynie bezpośrednią kwalifikację do finału. Czas Polaków - 3:05:24 - to trzeci wynik dnia i zarazem najlepszy w sezonie.

Najlepszy wynik eliminacji uzyskali Amerykanie – 3:04:00 – i to oni są głównymi faworytami do złota. 

Bardzo dobrą dyspozycję zaprezentowały „Aniołki Matusińskiego”. Biegnąc tym razem w mocno zmienionym składzie – Małgorzata Hołub-Kowalik, Joanna Linkiewicz, Natalia Kaczmarek, Aleksandra Gaworska. Hołub rozpoczęłła spokojnie, od drugiego miejsca za dyktującą tempo Jamajką. Linkiewicz i Kaczmarek skróciły dystans do liderek z Karaibów, jednocześnie dały się doścignąć Ukrainkom. Zamykająca bieg Aleksandra Gaworska niestety dała się wyprzedzić rywalce ze wschodu. Rzut na taśmę nie dał rezultatu (Ukrainki były szybsze o 0,01 sek.), ale za to łączny czas naszych zawodniczek pozwolił zakwalifikować się do finału. 

W niedzielę do składu dołączy Justyna Święty, która dziś wieczoram powalczy o medal w zmaganiach indywidualnych. Sesja wieczorna startuje o godz. 19:00. W programie także m.in. finał biegu na 800 m z udziałem Adama Kszczota. Trzymamy kciuki!

red.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce