Bartłomiej Trela: Kiedy twój czas na matronie się nie liczy [ZDJĘCIA, WIDEO]

 

Bartłomiej Trela: Kiedy twój czas na matronie się nie liczy [ZDJĘCIA, WIDEO]


Opublikowane w śr., 21/05/2014 - 09:53

Weekend biegowy w Krakowie rozpocząłem od odebrania pakietów na Bieg Nocny (10 km) oraz na maraton. Bieg nocny zapowiadał się bardzo ciekawie. Już od kilku dni pogoda nie rozpieszczała i padający deszcz doprowadził do przekroczenia stanów alarmowych na rzekach. Na kilka minut przed startem biegu, który był ustalony na 21:00, z nieba lały się strumienie wody. Już chciałem odpuścić, rozgrzewkę przed maratonem, kiedy to ktoś na górze zakręcił kran i ponad 1000 uczestników wystartowało do biegu wokół Błoni Krakowskich.

Właśnie z powodu opadów deszczu w ostatnim dniu, przed 13. Cracovia Maraton, zmieniono trasę biegu, która teraz omijała zalane Bulwary Nadwiślańskie.

Prognozy na niedzielny bieg były bardzo obiecujące. Choć wysoka temperatura przy tej wilgotności nie brzmiała optymistycznie.

Niedzielny poranek zameldowałem się w raz z moją żoną, która zajmowała się „obsługą medialną” mojego debiutu, na Krakowskim Rynku. Po odebrani koszulki z nadrukiem 4:00 na plecach od organizatorów, zacząłem się przygotowywać do mojego pierwszego biegu gdzie czas był najważniejszy.

Buty, koszulka, spodenki, czapeczka, zegarek. Właśnie zegarek. Włączam i nic. Bateria padła. Będę chyba pierwszym w historii peacemakerem bez zegarka. Na szczęście żona nie rozstaje się ze swoim Suunto. Nie ma GPS – nie szkodzi. Przy tak krętej trasie, dwóch tunelach i nieskończonej ilości nawrotów i tak by się nie przydał. Opaski z międzyczasami i stoper będą musiały wystarczyć.

Stres już na starcie, ale jeden problem to nie problem. W końcu przecież biegniemy w czworo na pewno ktoś będzie miał odpowiedni sprzęt. Reszta sprzętu się zgadza i pora udać się po to co będzie mnie wyróżniać podczas biegu – baloniki z napisem 4:00.

Organizatorzy przywiązują mi baloniki do koszulki, a ja poznaje pozostałe trzy osoby prowadzące na 4 godziny. Marcin Marszałek, Andrzej Szczot i Radosław Szmit będą mi towarzyszyć przez najbliższe ponad cztery godziny. Krótka odprawa, razem z pozostałymi peacemakerami i wspólne zdjęcie na pamiątkę.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce