Paweł Cieślik: „Chcę pokonać Marcina Świerca”

 

Paweł Cieślik: „Chcę pokonać Marcina Świerca”


Opublikowane w pon., 23/02/2015 - 14:10

Paweł Cieślik (na zdjęciu) od wielu lat jest policjantem. Lubi swoją pracę i stara się ją wykonywać jak najlepiej. – Wielką frajdę sprawia mi pomaganie innym ludziom – mówi naszemu portalowi. – Jednak prawdziwą pasją jest dla mnie bieganie. Chcę zostać mistrzem świata w biegu 24-godzinnym – podkreśla.

O sierżancie katowickiej policji Pawle Cieśliku zrobiło się głośno kilka miesięcy temu kiedy w 5 pięć dni przebiegł blisko 600 km trasę z Tychów do Gdańska. W ten sposób chciał Pan pomóc w zbiórce pieniądze na rzecz chorych dzieci z hospicjum. Akcja zakończyła się sukcesem. Udało się zgromadzić 6 tys. zł, a przede wszystkim dobiec do mety. Jak się narodził ten pomysł?

Paweł Cieślik: Wszystko zaczęło się rok wcześniej. Któregoś dnia jechałem na rowerze i zobaczyłem billboard śląskiego hospicjum. Był na nim przedstawiony zegar bez wskazówek i napis: „zrób coś, mam mało czasu”. Długo się nie zastanawiałem, sięgnąłem po komórkę i wykręciłem numer.

Wtedy się pojawił pomysł na bieg?

Na początku była akcja rowerowa. Postanowiłem pokonać w dobę trasę ze Śląska na Wybrzeże i w ten sposób zwrócić uwagę na potrzeby chorych dzieci. Pani prezes Natasza Godlewska od razu zaakceptowała ten pomysł. Co więcej zadeklarowała pełne wsparcie, na każdym kroku pytając, czego mi potrzeba, w jakim sposób może mi pomóc. To było wzruszające, bo przecież to ja miałem pomagać…

Co było dalej?

Wszystko robiłem na wariackich papierach. Pomysł narodził się pod koniec lipca, a już kilka tygodni później wystartowałem.

Po co ten pośpiech?

Nie było na co czekać. Poza tym spojrzałem w grafik i zobaczyłem, że akurat między 15 a 16 sierpnia mogę wziąć urlop.

Jak zakończyła się akcja?

Dzięki wsparciu rzeczników prasowych komend wojewódzkich policji udało się wypromować akcję, więc wydarzeniem zainteresowały się media. Potem pojawili się też sponsorzy. Miałem do wylicytowania m.in. koszulkę reprezentacji Polski siatkarzy i najlepszych polskich biegaczy z autografami. Łącznie zebrałem 3,5 tys. zł.

A jak wyglądała jazda?

Zaplanowałem sobie, że chcę się wyrobić w 24 godziny, ale byłem w formie więc udało się przejechać trasę szybciej. Jadłem i piłem na rowerze. Miałem jedynie kwadrans przerwy, gdy odezwała się kontuzja kolana.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce