Jaro Bieniecki: „To, co dajemy innym, mamy w sobie”

 

Jaro Bieniecki: „To, co dajemy innym, mamy w sobie”


Opublikowane w czw., 01/12/2016 - 09:15

Przejdźmy do Twojej dawno oczekiwanej książki. Zacznę od takiego banalnego pytania, skąd się wziął pomysł na jej napisanie?

Od dwóch lat słucham historii ludzi, którzy trafiają do mnie z takim komunikatem: zapisałem się na Runmageddon i coś się zmieniło w moim życiu, zabrałem się za siebie, zacząłem trenować, okazało się, że nie muszę spędzać codziennie wieczoru z puszką piwa na kanapie, ale mogę wyjść pobiegać, spotkać się z ludźmi, iść na trening, siłownię, crossfit... i nagle mam inne życie. Są ludzie, którzy przez wiele lat nie trenowali w ogóle, zapomnieli o swoich dawnych pasjach i teraz do tego wracają właśnie za sprawą Runmageddonu. Nie były ich w stanie do tego zmobilizować crossfity, siłownie, biegi uliczne, a patrząc na nasze filmy powiedzieli: tak, tego właśnie chcę. I od tej decyzji zaczyna się cała przemiana. Tych opowieści usłyszałem już tyle, że pomyślałem, że szkoda byłoby ich nie pokazać światu.

Zrobiliśmy konkurs na historię, jak Runmageddon zmienił twoje życie. Dostałem ponad 60 zgłoszeń. To były opowieści tak piękne, wzruszające i prawdziwe, że nie sposób było się nimi nie podzielić. W związku z tym przyporządkowałem je do kilku bloków tematycznych. Byli ludzie odnajdujący swoje dawne pasje. Odezwali się też tacy, którzy na początku byli absolutnie przeciwni startowi w Runmageddonie. Jeszcze inni wystartowali właściwie z przypadku albo ktoś ich do tego zmusił, np. żona, która chciała wystartować i facetowi było głupio nie pobiec razem z nią. Teraz są w pierwszej linii tych, którzy promują nasze imprezy i opowiadają znajomym, jak się w tym sporcie zakochali. Takich bloków tematycznych mamy osiem. Do każdego napisałem wstęp i swoją historię z tym związaną.

Mam nadzieję, że wyszła z tego bardzo ciekawa książka. Inspiracyjna, motywacyjna, ale bez frazesów tego typu, że możesz wszystko, czy twoje życie się zmieni tylko od tego, że pobiegniesz w Runmageddonie. Dla uczestników, współautorów tej książki, start był dopiero początkiem nowej drogi. Później trzeba konsekwentnie nią podążać. Runmageddon był dla nich tylko trampoliną do zmiany swojego życia, żeby stali się lepszą wersją siebie. Nieraz płakałem, czytając te historie. W takich momentach ma się poczucie, że robi się coś dobrego. Ta książka jest nie tylko dla tych, którzy już brali udział w RMG i go kochają, ale może nawet jeszcze bardziej dla takich, którzy dopiero chcą wejść w ten świat i zamierzają wystartować.

Już wiemy, że to będzie głównie opowieść z punktu widzenia uczestników. A czy będzie coś o Tobie i innych ludziach, bez których nie byłoby Runmageddonu – wszystkich zaangażowanych w jego tworzenie, pracownikach, wolontariuszach?

Jak najbardziej jest to książka pisana głównie rękami uczestników. Jednak około 1/4 treści jest ode mnie, i to są zarówno przemyślenia natury ogólnej dotyczące poszczególnych obszarów, które wcześniej wyróżniłem, jak i wprost moje przeżycia i wspomnienia z tego, jak sam podchodziłem do życia tworząc Runmageddon, jak podchodzę teraz, co się u mnie zmieniło. Odsłaniam trochę kulisów, jak powstawał nasz cykl imprez – skąd to wszystko się wzięło, o początkach, o tym co się dzieje obecnie. No i o zaangażowanych w to ludziach, którym jestem bardzo wdzięczny.

Książka miała być gotowa na 2018 rok. Co się stało, że praca nad nią uległa takiemu przyspieszeniu?

Po prostu się zmobilizowałem, żeby to napisać szybciej. Miałem tak naprawdę 3/4 książki gotowe dzięki historiom ludzi. One jeszcze wymagały redakcji – najpierw mojej, potem profesjonalnej redaktorki, zresztą fantastycznej. Poświęciłem trochę czasu, żeby dopisać swoje fragmenty, no i bardzo się cieszę, że ona już na koniec listopada ma być wydrukowana. Do naszej księgarni internetowej, do sklepu Runmageddon już trafiła. Trzeciego grudnia wystąpię w roli gościa specjalnego na warsztatach motywacyjnych Dream! Plan! Success! w Warszawie. Opowiem, jak powstawał Runmageddon, jak wyrwać się z sideł korporacji i zacząć robić to, co się kocha, jakie to niesie ze sobą koszty, ale też jakie daje korzyści i inne spojrzenie na życie. Tam też będzie debiut tej książki w wersji drukowanej, będzie ją można kupić osobiście. Uznałem, że aby to się dobrze spięło, książka musi być gotowa na początku grudnia. Dlatego przyspieszyłem pracę i się udało.

To już nie pierwszy raz, kiedy się spotykamy. Od początku mam takie spostrzeżenie, że Runmageddon – organizatorzy, wolontariusze, uczestnicy – to jedna wielka rodzina. Na dużych, masowych biegach to jest naprawdę rzadko spotykane. Czy coś z tej atmosfery znajdzie swoje odbicie na kartach książki?

Dziękuję za miłe słowa! Trzeba będzie przeczytać, żeby to sprawdzić, ale myślę, że będzie to widać. Widać to, jak uczestnicy się zakochują w Runmageddonie i jak my jako organizatorzy kochamy tych ludzi. Robimy to dla nich, z myślą o nich, żeby zawodnicy byli zachwyceni trasą, żeby dostali mocno w kość, a jednocześnie przed startem i za metą byli obsłużeni najlepiej jak potrafimy. Robimy to z pasji, z serca – bez tego nie byłoby to wszystko możliwe. Nie moglibyśmy im tego dać, jakbyśmy tego nie mieli w sobie. Jestem przekonany, że tak jak to widać na naszych zawodach, będzie to też odczuwalne na kartach książki. To wyjdzie w relacjach ludzi, ich przeżyciach i odczuciach.

Bardzo dziękujemy za rozmowę, a całej ekipie Runmagedonnu życzymy spełnienia wszystkich planów w 2017 roku!

Rozmawiał Kamil Weinberg

fot. Archiwum Jaro Bienieckiego / www.maratomania.pl 


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce