WfLWR 2018 okiem uczestnika

 

WfLWR 2018 okiem uczestnika


Opublikowane w pon., 07/05/2018 - 09:42

Wings For Life World Run to bieg niezwykły. Odwrócona formuła, w której sam wyznaczasz sobie metę. Globalny charakter. Korespondencyjna rywalizacja na całym świecie. Do tego świetna atmosfera, piękna pogoda i szlachetny cel. Chce się biec!

Jeszcze dwa lata temu, rozpoczynając swoją przygodę z bieganiem, widząc plakat „wingsów” zastanawiałem się o co chodzi? Jak meta Cię goni? Jeden bieg na całym świecie? Teraz jestem częścią tego wspaniałego przedsięwzięcia i jestem z tego dumny.

Do Poznania wyruszyliśmy rodzinnie już 4 maja. Noclegi zarezerwowane już wcześniej, start z Gliwic godzina 7:00 rano. Na miejsce dojechaliśmy o 13:20, w hotelu czekali już znajomi, którzy też rodzinnie wybrali się na zawody, chociaż podobnie jak u nas startował tylko jeden przedstawiciel rodziny.

Jeszcze w piątek wybraliśmy się po pakiety startowe do „wingsowego” Biura Zawodów. Nie mogłem się już doczekać, żeby zobaczyć tą przepiękną granatową koszulkę, którą wcześniej oglądałem tylko na stronach organizatorów biegu. Na szczęście nocleg od miejsca startu to tylko 2 km, więc spacerek po Poznaniu jak się patrzy.

Po dotarciu do Biura, odstaniu dosłownie chwili w kolejce, mam ją już w ręce, przymierzona... leży jak ulał – jest fantastyczna. Reszta pakietu to ulotki, gazetka oraz napój Red Bulla, dwa batony z Benecola.

Dalsza część dnia oraz cała sobota upłynęły spokojnie na zwiedzaniu Poznania. Wraz z rodziną i znajomymi zobaczyliśmy cudowny Ostrów Tumski, Plac Mickiewicza z pomnikiem ofiar 1956 roku, Stary Rynek, z jego - ratuszem, pręgierzem, pałacami, kamieniczkami, studzienkami, Wagą Miejską Główną atrakcją Starego Rynku są Koziołki, które ukazują się tylko 1 raz dziennie o godz. 12.00 – też udało nam się je zobaczyć. Wśród zgiełku na ulicach i wielu turystów nie sposób było nie zauważyć, że miasto żyje niedzielnym biegiem. Wszędzie plakaty, barierki przygotowane do rozstawienia, ostatnie przygotowania pełną parą.

Wreszcie niedziela - 6 maja - data wyczekiwana od dawna. Start o 13:00, jak na zawody rozgrywane w maju – bardzo późno. Ale to oczywiście efekt globalności biegu. W tym samym czasie starują zawodnicy w Sunrise w USA (gdzie jest 7:00 rano) czy w Melbourne w Australii (21:00). Korzystam z faktu, że można pospać nieco dłużej. Wstajemy około 9:00 i wyjątkowo jest czas, by na spokojnie zrobić sobie śniadanie mistrzów i nie obawiać się, że przyjdzie startować z pełnym żołądkiem. Świeże bułki w połączeniu z dżemem i masłem orzechowym to jest to co biegacze lubią najbardziej – przynajmniej ja.

Plan to 17 km, wiem, może niezbyt wygórowany dla zaawansowanych biegaczy, ale jak dla amatora biegowego jakim jestem chyba dość ambitny. Po drugie wydaje mi się, że już sam udział w tak szczytnym przedsięwzięciu jest bardzo ważny. Przypomnę, że wszyscy biegniemy dla tych którzy nie mogą, a 100% wniesionej opłaty startowej zostaje przekazane na przełomowe projekty badawcze, których celem jest wyleczenie urazów rdzenia kręgowego.

Miejsce startu - Międzynarodowe Targi Poznańskie, Głogowska 14. Samochód Pościgowy, który podobnie jak w ubiegłym roku prowadzi Adam Małysz, stanowi „ruchomą metę” Wings for Life World Run. Punkt 13:00 start, a 30 minut później meta rusza w pościg. Wszyscy zdają sobie sprawę, że kiedy Cię dogoni, bieg się kończy. To na prawdę niesamowity zastrzyk adrenaliny, gdy Samochód Pościgowy znajduje się tuż za Twoimi plecami! Wyciskasz ostatki sił, żeby jeszcze chociaż kilkadziesiąt metrów / sekund dłużej być częścią tej wspaniałej imprezy.

Meta doścignęła mnie po 15 kilometrach i 300 metrach. Jestem usatysfakcjonowany, i to bardzo, pomimo tego, że cel nie został osiągnięty. Atmosfera przewspaniała, wszyscy dookoła chociaż bardzo zmęczeni jednak uśmiechnięci, zadowoleni i dumni.

Po skończonym biegu musieliśmy przejść dosłownie kilkadziesiąt metrów na miejsce skąd biegaczy zabierały autobusy na linię startu. Niestety, na autobus trzeba było trochę poczekać, na szczęście przyjechały trzy w jednej chwili, bo tylu nas się nazbierało, że w jeden i tak nie udało by się zmieścić. To chyba był jedyny mankament całej organizacji.

Po przybyciu na start, otrzymaliśmy przepiękne medale.

Z żalem trzeba było wracać. Cel – udział w Wings for Life 2019.

Arkadiusz Jakubiak, Ambasador Festiwalu Biegów


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce