Rodzic na treningu a dziecko pod opieką? Głos praktyka

 

Rodzic na treningu a dziecko pod opieką? Głos praktyka


Opublikowane w czw., 07/07/2016 - 09:15

W dotychczasowych artykułach (poniżej - red.) oraz na moim blogu rafalbiega.blox.pl poruszałem tematykę aktywności z dzieckiem w formie biegania z wózkiem. Jest to bardzo przyjemny sposób spędzania wspólnie czasu, lecz możliwy jedynie przy założeniu pewnych warunków brzegowych.

Rafał Ławski, Ambasador Festiwalu Biegów, blog rafalbiega.blox.pl

I nie chodzi wyłącznie o pogodę czy porę roku. Funkcjonowanie w naszej strefie czasowej rządzi się swoimi prawami. Biegacz trenujący indywidualnie jest w stanie wykonać trening niemalże w każdych warunkach. Jak mawiają ci najbardziej zmotywowani – to tylko kwestia doboru odzieży oraz sprzętu. Zimowy śnieżny wieczór czy upalny środek dnia gorącego lata – owszem tak. Trening może i zostanie wykonamy – ale czy uda się uzyskać jego optymalną jakość?

Każdy, kto chociaż raz spróbował alternatywnego rozwiązania np. w postaci treningu na bieżni mechanicznej na siłowni z odpowiednią wentylacją, może potwierdzić, że to doskonały sposób na realizację złożonego planu treningowego. Niezależnie czy mamy zaplanowany drugi zakres, podbiegi, czy „kilometrówki”, możemy być pewni, iż mamy możliwość ich wykonania ich z aptekarską dokładnością. Osobiście cenię sobie taką możliwość trenowania – no może z wyjątkiem długich wybiegań, które na bieżni okazują się być nadto monotonne. Wówczas nawet w przypadkach sporej ilości czasu, którą mam do dyspozycji na siłowni, wybieram trening urozmaicony. Jeśli to okres wejścia w sezon startowy, wówczas decyduję się na kombinację rower stacjonarny – bieżnia. Zaś po upływie sezonu biegowego, preferuję ćwiczenia siłowe na górną partię ciała, zaś trening kardio jest jedynie uzupełnieniem.

Bieganie na bieżni w domu, jeśli się ją oczywiście posiada, jest sporym przywilejem. Pozwala oszczędzić sporo czasu na dojazd na siłownię, pakowanie i inne niezbędne czynności towarzyszące. Kiedy jednak mamy pod opieką maluszka, to należy wybrać jednak bardziej pewną i bezpieczną formę treningu. I chociaż słyszałem od innych biegaczy o podejmowanych próbach realizacji treningu w takich warunkach domowych, okazały się one nie zawsze komfortowe dla dziecka i wydajne dla biegacza jeśli byli jedynymi domownikami.

Trening podczas drzemki dziecka z ciągłym zerkaniem na elektroniczną nianię, może się nie sprawdzić – bo choćby taki szczegół jak hałas silnika oznacza spory dyskomfort dla obu stron. Propozycja zabaw dla dziecka w specjalnym kąciku zabaw lub tzw. kojcu, nawet o dużych wymiarach, też raczej odpada. Zanadto krępuje możliwości ruchowe w dłuższym zakresie czasowym.

Jeśli w pobliżu brak jest innych osób do opieki, lub chcemy po prostu odciążyć innych domowników, a na zewnątrz brak odpowiednich warunków do treningu z wózkiem, to z pewnością warto odwiedzić okoliczną siłownię. Jeśli nasza pociecha jest w odpowiednim wieku spełniającym kryteria przyjęcia do opieki w przedszkolu, warto pokusić się o taką próbę. Większość placówek przyjmuje już dwuletnie maluchy i oferuje dla nich atrakcje adekwatne do danej grupy wiekowej. Okres około dwóch godzin jest dla dziecka w akceptowalny jeśli zapewni się odpowiednią dawkę zajęć.

Obecnie wiele klubów fitness oferuje usługę opieki nad dzieckiem – poprzez wyodrębnioną część sali będącej do dyspozycji dzieci oraz kadrę do opieki na czas treningu rodzica. I dochodzimy do momentu, kiedy biegacz wraz ze swoją pociechą dokonuje wyboru…

Wyposażenie klubu oraz jakość sprzętu są ważne, szeroko pojęta infrastruktura także, dostępność jak i dogodna lokalizacja – jak najbardziej tak. Wszystko może być przez nas doceniane, lecz tylko do pewnego momentu. Kluczowe może się okazać zapytanie skierowane do naszej pociechy czy podoba się dane miejsce, jak się czuje, czy nie ma żadnych uwag.

Zakładając, że mamy już pewne doświadczenie kilku treningów w danym klubie z okolicznym przedszkolem, możemy uzyskać szybką odpowiedź od naszej pociechy. Dzieci - jak nikt inny na świecie - nazywają rzeczy po imieniu i są nader szczere w swoich opiniach, wyrażają wprost swoje oczekiwania i podkreślają obawy – mogą pojawić się przecież pewne wątpliwości - a czy dziś dyżur ma ta fajna Pani Ania, która zawsze się uśmiecha i jest miła? A czy nie będzie znowu tego dużego chłopca, który często szczypie i zaczepia innych? To tylko część problemów, z którymi zmaga się biegacz przed odwiedzeniem siłowni. Ale jakże istotna.

Aktywny rodzic to przecież ktoś taki, kto dokładnie zna potrzeby swojego dziecka i potrafi sprostać jego oczekiwaniom. Dopiero wówczas będzie w stanie chętnie i bezstresowo realizować swoje założenia treningowe, nawet wówczas, gdy musi wybrać inne rozwiązanie i dojechać do innego klubu w dalszej części miasta akceptując nierzadko gorszą jakość sprzętu. No cóż, ale jeśli jakość opieki nad dzieckiem kompensuje takie niedogodności, to z pewnością nie stracimy na jakości treningu. Bowiem zostanie wykonany w poczuciu, iż pociecha jest pod dobrą opieką a my spożytkowaliśmy czas we właściwy sposób.

Z osobistego doświadczenia treningi w fitness klubie pozwoliły mi znacznie rozwinąć się biegowo. Zajęcia były o tyle ciekawe, iż przedszkole w tym czasie proponowało zajęcia tematyczne dla dzieci i mogłem tym samym wpasować się w odpowiedni harmonogram. Oczywiście pierwsze wizyty na siłowni oraz pozostawienie dziecka pod opieką kogoś obcego, wiąże się ze stresem. Pamiętam jeszcze do dziś, iż pierwsze tego typu treningi dzieliłem na trzy części i po realizacji każdego z nich odwiedzałem swoją pociechę - początkowo zamieniałem kilka słów, zaś później tak tylko zerkałem czy wszystko w porządku.

Co do samego treningu. Zazwyczaj realizowałem drugie zakresy i biegi z narastającą prędkością, które z trudnością udawało by mi się zrealizować w sezonie jesienno zimowym na zewnątrz. Treningi w takich warunkach okazały się efektywne, gdyż miałem poczucie, że moja pociecha w tym czasie czerpie radość z zabawy połączonej z zajęciami edukacyjnymi.

A co dało mi pół roku regularnego trenowania w taki sposób na bieżni? Zakładając, że poza tymi treningami realizowałem dodatkowo w tygodniu 3 jednostki biegowe – tj. 2 razy rozbieganie oraz jedno długie wybieganie, udało mi się podnieść prędkość biegu ciągłego o około 20 sekund na kilometr. Efektem tego było osiągnięcie w biegu maratońskim życiówki - na tamten moment był to wynik 3h15'.

Jak widać możliwe jest pogodzenie rozwoju sportowego wraz z życiem rodzinnym, trzeba to jednak zrobić z rozsądkiem i dobrze zaplanować. A czy i jaki to ma wpływ na rozwój pasji sportowej u dzieci, lub po prostu złapanie bakcyla na sport, o tym napiszę już niebawem…

Rafał Ławski, Ambasador Festiwalu Biegów, blog rafalbiega.blox.pl 


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce