Indoor Track Run – druga runda ostrego ścigania w Łodzi

 

Indoor Track Run – druga runda ostrego ścigania w Łodzi


Opublikowane w sob., 30/01/2016 - 15:50

Dwa tygodnie temu, jak pamiętamy, w hali Rudzkiego Klubu Sportowego w Łodzi rozpoczęły się amatorskie zawody jak żadne inne.

Indoor Track Run – zawody jak żadne inne! [ZDJĘCIA]

W piątek 29 stycznia Indoor Track Run, czyli Otwarte Halowe Mistrzostwa Województwa Łódzkiego Amatorów, miały swoją drugą część. Tym razem rozegrane zostały dystanse olimpijskie, a więc 200, 400, 800 i 1500m, a także sztafeta 4x200m i nietypowa tzw. sztafeta szwedzka: 400-300-200-100 m.

Wieczorna pora i zmęczenie po całym dniu być może zdecydowały o nieco niższej frekwencji, niż w pierwszej odsłonie, jednak gorącej atmosfery rywalizacji i szybkiego ścigania nie zabrakło. Po trzech seriach biegu na 800m – jednej damskiej i dwóch męskich – rozegrano wyścigi na dwukrotnie krótszym dystansie. Trzytorowa bieżnia i duża ilość chętnych wymusiły rozegranie aż sześciu serii. Na 800 m najszybszy był faworyt Paweł Kopaczewski (Rajsport Active), który z bezpieczną przewagą wyprzedził samego głównego organizatora, Radosława Sekietę (time4s.pl, Rajsport Active).

Pierwszy raz w życiu na hali miała okazję biegać Dorota Haręźlak, podobnie jak jej mąż Krzysztof. Wydawało mi się, że ledwo skończyłam bieg na 800m, a już był start na 400m, stojąc na linii jeszcze kasłałam ze zmęczenia – wspominała Dorota po swoim drugim występie. To coś zupełnie nowego, inaczej się biega po torach, to okazja do poćwiczenia prawidłowej techniki biegu – zakończyła.

Jeszcze więcej serii, bo aż dziesięć (w tym dwie kobiece) trzeba było rozegrać w sprincie na 200 metrów. Podobnie jak w poprzedniej konkurencji, w niektórych biegach rozstrzygnięcia zapadały dopiero przed samą metą.

Ostatnią z indywidualnych konkurencji był bieg na 1500m. Ze wspólnego startu pobiegły również dwie dziewczyny. Uprzedzając fakty – rozegrały one między sobą bardzo zaciętą końcówkę. Od samego początku ruszył jednak ostro do przodu Krzysztof Krygier, bardziej znany z wygrywania ulicznych biegów. W okolicach półmetka zbudował wyraźną przewagę, którą pod koniec zaczął jednak tracić. Krzysiek dowiózł jednak zwycięstwo do mety, do końca naciskany przez wcześniejszego zwycięzcę osiemsetki Pawła Kopaczewskiego oraz Michała Stawskiego. Po biegu najszybsi zawodnicy padli wykończeni na glebę i długo dochodzili do siebie.

Zaryzykowałem od początku, bo chciałem zejść poniżej 4:20 – opowiadał później Krzysztof – wiedziałem, że rywale są dużo szybsi na finiszu, więc musiałem tak to rozegrać. Po 600 metrach mnie odcięło, ale po kilometrze złapałem drugi oddech i padłem dopiero za metą – zakończył zwycięzca, któremu do założonego wyniku zabrakło tylko sekundy. Później czekał go jeszcze start w sztafecie szwedzkiej na zmianie 400m. Starty na hali nie są mu tak zupełnie obce, ponieważ wcześniej brał udział w tego rodzaju zawodach akademickich.

Na udział w aż czterech biegach zdecydował się Piotr Cieślik, więc nic dziwnego, że po ukończeniu najdłuższego z nich czuł się bardzo zmęczony. Choć jego ulubionym dystansem jest asfaltowa „piątka”, odwiedził obie edycje halowych zawodów. Chciałbym pobić szkolne życiówki, niedużo brakuje, jeszcze trochę treningów i dojdę do wyników sprzed 20 lat – podsumował Piotr.

Znaczna ilość zawodników wystartowała w jednej i drugiej odsłonie, jednak sporo przyszło wczoraj po raz pierwszy. Wśród nich była czteroosobowa drużyna Pierwszy Krok, złożona z niepełnosprawnych biegaczy. Wzięli oni udział w niektórych biegach indywidualnych oraz sztafecie szwedzkiej. Maciek i Kamil opowiedzieli, że startują również w biegach ulicznych i uczestniczyli m.in. w łódzkiej edycji Business Run. Kamil pół roku po utracie nogi już biega z pomocą protezy. Nazwa drużyny ma na celu zachęcić niepełnosprawne osoby do zrobienia właśnie tego pierwszego kroku w kierunku aktywności ruchowej, a jej członkowie pokazują, że ograniczenia dla nich nie istnieją.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce