[AKT.] Rzeźnik Gate w opiniach i dokumentach. Rozmawialiśmy z organizatorem, gminą i BPN
Opublikowane w pt., 20/05/2016 - 14:53
Biegacze… za szybcy
Dowód na niedostosowanie się do przepisów parku i złamanie uzgodnień znajduje się na rejestratorach parku.
- Nasze rejestratory odnotowały obecność biegaczy na szlakach o 2:00 w nocy i na ten bieg w tym roku nie wyraziliśmy zgody. To jedyny bieg, jaki tej zgody nie dostał. Natomiast kolejny bieg z wniosku, który odbywa się 24 maja, ma zgodę wydaną na 100 osób. Kolejny bieg (27.05), ten najbardziej tradycyjny, parami, również ma naszą zgodę, ale w ubiegłych latach został ustalony limit na 400 osób. Niestety o faktycznej frekwencji dowiadywaliśmy się ze strony organizatora. W tym roku wystąpił on o limit 1500 osób. Nie mogliśmy się zgodzić na tę ilość, ale podnieśliśmy poprzedni limit o 100 osób i wydaliśmy zgodę na 500 osób. Nie zgodziliśmy się natomiast na wydłużenie tej trasy - mówi przedstawiciel parku.
Do zarzutu złamania regulaminu odniósł się na naszą prośbę Mirosław Bieniecki:
- Taka sytuacja miała miejsce, ale o obecności biegaczy na trasie przed świtem dowiedzieliśmy się od dyrekcji parku dopiero w kwietniu b.r. Wcześniej nikt nas o tym nie poinformował. Okazuje się, że źle wyliczyliśmy czas biegu. Zgodnie z naszymi ustaleniami, biegacze na teren parku wbiegali dopiero po 30 km. Niestety sądziliśmy, że ten dystans zajmie im więcej czasu niż zajął w rzeczywistości. Pierwsi biegacze pojawili się w parku przed świtem. Taka sytuacja nie powinna była się zdarzyć. Robiliśmy tę trasę pierwszy raz. W tym roku przesunęliśmy start o 2 godziny, żeby uniknąć podobnego zdarzenia – mówi Bieniecki. Dodaje, że limit 400 osób nigdy nie znalazł się we wcześniejszych ustaleniach.
- Nasze dotychczasowe zezwolenia w ogóle nie odnosiły się do liczby osób. Ograniczaliśmy liczbę uczestników, ale ze względów organizacyjnych. Decyzja parku nas zupełnie zaskoczyła - dodaje Bieniecki.
Nie tylko przyroda
Park nie ukrywa, że zajmuje się przede wszystkim ochroną przyrody i takie argumenty również były brane pod uwagę przy ograniczeniu liczebnym uczestników. Ale też braki formalne miały swoją niebagatelną wagę przy podejmowaniu decyzji. Dyrekcja parku uznała, że bieg o frekwencji ponad 1000 osób należy zaliczyć do imprez masowych.
- Biegi nie są imprezami masowymi, ponieważ ludzie nie znajdują się jednym miejscu i w jednym czasie. Kwestia imprezy masowej jest jasno zdefiniowana w ustawie - odpowiada Mirosław Bieniecki.
Finito
Fundacja Biegu Rzeźnika odwołała się od decyzji parku i sprawa trafiła do Ministerstwa Ochrony Środowiska, które podtrzymało decyzję BPN.
- Na tym etapie nie informowaliśmy jeszcze o kłopotach, ponieważ przez cały czas wierzyliśmy, że ministerstwo nie podtrzyma decyzji BPN i uzna nasze argumenty. Byliśmy pewni, ze sprawa wróci do BPN i będziemy mieli szansę zawrzeć porozumienie z władzami parku np. co do wprowadzenia limitów biegaczy na przyszły rok. Przez miesiąc próbowałem namówić przedstawicieli ministerstwa na rozmowę o biegu i otrzymać decyzję. Otrzymałem ją dopiero wczoraj. Dwie godziny po przeczytaniu pisma, umieściłem informację na profilu. Nie wiem, czy to dobrze, ale to były duże emocje. I nadal są. Mi naprawdę zależało, że nie popsuć bardzo dobrych stosunków z parkiem. Przecież my nie chcemy niszczyć przyrody. Wydaje mi się, że biegacze są jednymi z bardziej zdyscyplinowanych i wyczulonych na kwestie środowiska turystów – podsumowuje Mirosław Bieniecki.
Ważne dokumenty w sprawie:
- Decyzja Bieszczadzkiego Parku Narodowego w sprawie Biegu Rzeźnika: POBIERZ
- Opinia naukowa Rady BPN w sprawie Biegu Rzeźnika: POBIERZ
- Odwołanie Fundacji Bieg Rzeźnika od decyzji BPN: POBIERZ
- Opinia środowisk społecznych Gminy Cisna: POBIERZ
IB
fot. Archiwum
AKTUALIZACJA
Jak się dowiedzieliśmy, w piątek 27 maja po Biegu Rzeźnika dyrektor Bieszczadzkiego Parku Narodowego Leopold Bekier ma się spotkać z uczestnikami imprezy - przynajmniej takie zapewnienie otrzymali ustnie organizatorzy bieszczadzkiej imprezy.
I jeszcze jedna sprawa - Mirek Bieniecki bardzo prosi biegaczy, żeby się powstrzymali od akcji "turystycznego" przebiegnięcia oryginalnej trasy Rzeźnika w dniu biegu, bo to może więcej zaszkodzić niż pomóc całej sprawie. Przejść resztę szlaku w granicach Parku można np. następnego dnia...
red.