Mistrz Węgier na 100 km, zwycięzca Mozart 100 w stawce Biegu 7 Dolin 100 km!

 

Mistrz Węgier na 100 km, zwycięzca Mozart 100 w stawce Biegu 7 Dolin 100 km!


Opublikowane w czw., 31/08/2017 - 08:42

Węgierscy zawodnicy lubią Bieg 7 Dolin i dobrze sobie radzą z jego szybką trasą. Dwukrotnie najszybszym zawodnikiem w Krynicy okazał się Csaba Nemeth, w zeszłym roku w pierwszej dziesiątce znalazło się dwóch węgierskich ultramaratończyków. W 2015 r. Marcin Świerc ścigał się z Miklosem Kissem, który ostatecznie zajął drugie miejsce.

W tegorocznej edycji biegu na starcie stanie Gabor Muhari, mistrz Węgier na 100 km, autor najlepszego nieoficjalnego wyniku na świecie w biegu 6-godzinnym, zwycięzca austriackiej rundy UTWT - Mozart 100 w 2016 r.

Zawodnik mieszka w Wiedniu z rodziną, a na co dzień pracuje w sektorze energii odnawialnej. Sportowcem został już jednak... w przedszkolu. Nam opowiedział, jak się bije rekord świata pomimo wady serca.

Gabor, wcześnie zacząłeś uprawiać sport. Czy pochodzisz ze sportowej rodziny?

Gabor Muhari: Nie mogę powiedzieć, że to sportowa rodzina, chociaż każdy w rodzinie uprawiał sport. Moja mama grała w koszykówkę i uprawiała tenis stołowy, ale głównie dla przyjemności. Mój ojciec podnosił ciężary, a potem uprawiał strzelectwo (karabinek pneumatyczny – red.). Rywalizował z powodzeniem na poziomie krajowym. Także moja siostra uprawiała sport, kajakarstwo, ale zrezygnowała po szkole średniej.

A jak Ty zacząłeś swoją przygodę ze sportem?

Od dziecka aktywność fizyczna sprawiała mi przyjemność. Już w przedszkolu zostało to dostrzeżone i zostałem rekomendowany do szkoły podstawowej o profilu sportowym. Po 4 latach nauki musieliśmy wybrać dyscyplinę, którą będziemy regularnie trenować. W teście na 400m okazałem się najszybszy – 1:20, zacząłem więc trenować szeroko pojętą lekkoatletykę. Próbowałem sprintu, biegów przez płotki, skoku w dal, wzwyż. Pchałem kulą, rzucałem oszczepem i biegałem przez przeszkody.

Domyślam się, że najlepiej poszło Ci w bieganiu?

Tak. Po szkole średniej skupiłem się już tylko na bieganiu. Najlepszy byłem w biegach na średnim dystansie - od 800 do 1500 m. Dwukrotnie wygrałem Uniwersyteckie Mistrzostwa Węgier na 1500m. Biegałem wtedy 1.52.9 na 800m i 3.50:39 na 1500m.

Jak odkryto Twoje problemy sercem? Jaka była diagnoza?

W 2002 r. w ciągu 10 dni dwukrotnie poprawiłem swoją życiówkę na 1500m. Potem coś zaczęło się psuć. Dwa tygodnie później nie byłem w stanie zrobić 1500 m w 4 minuty. Minął kolejny miesiąc, a ja nie mogłem już uzyskać wyniku 4:15. Różnica była duża, a przyczyny nie można było znaleźć. Moje wyniki morfologii były w porządku. Mój lekarz rodzinny zrobił EKG i postawił diagnozę: WPW

Co to znaczy?

Zespół Wolffa-Parkinsona-White’a. To choroba serca, która polega na zaburzonym przewodzeniu impulsu elektrycznego w sercu i może spowodować śmierć w wyniku nagłego ustania pracy serca. Na początku XXI wieku zanotowano przypadki takiej śmierci wśród młodych sportowców, zostałem więc dokładnie przebadany i dodatkowo stwierdzono, że zastawka mojej aorty nie domyka się tak jak powinna. Sport wyczynowy nie był więc zalecany.

Czy podjęto jakieś leczenie?

W 2003 r. przeprowadzono ablację, co oznacza, że nieprawidłowa tkanka została zniszczona termicznie. Jednak nie można było nic zrobić w sprawie zastawki. Na taki problem cierpi jedna na dziesięć osób. Powagę tego schorzenia określa się w skali ilościowej. Najwyższy poziom to 4. Mój jest pomiędzy poziomem 1 a 2. Oznacza to, że w perspektywie 20-30 lat może się pogorszyć.

Sport nie był mi zalecany. Każdego roku przechodziłem szczegółowe badania u kardiologa i kardiologa sportowego w Austrii. Po 12 latach od diagnozy lekarze nie zaobserwowali żadnego pogorszenia sytuacji i pozwolili mi na uprawianie sportu.

Pomimo problemów kardiologicznych zdecydowałeś się na ultramaratony. Dlaczego?

Do 2002 r. moje życie kręciło się wokół lekkoatletyki i rywalizacji. Pomimo wielu prób (np. Wing-Tsun, Kung-fu), nie potrafiłem znaleźć substytutu. W 2005 r. przeczytałem książkę o fizjologii sportu. Skontaktowałem się z profesorem, który napisał tę książkę, w Niemczech. Przesłałem mu wyniki wszystkich moich badań medycznych. Przejrzał to i odpowiedział, że sport o umiarkowanej intensywności nie spowoduje u mnie żadnych problemów. Oznacza to, że mogę biegać, ile chcę, ale intensywność tego wysiłku nie może być tak wysoka, jak kiedyś.

Jak zaczęła się Twoja kariera ultramaratończyka?

W 2011 r., w Podersdorfie ukończyłem Ironmana (3,8 km pływania, 180 km na rowerze i maraton – red.) na dziesąitym miejscu, z czasem 9h51'. To mnie zachęciło do dalszych treningów. Miałem plan, że ukończę Ironmana w czasie poniżej 9 godzin. Zacząłem się przygotowywać do realizacji tego pomysłu, ale okazało się, że w drodze jest nasze pierwsze dziecko, a termin porodu mamy na czerwiec. Przygotowania do letniego startu nie były więc możliwe. Za to mój przyjaciel, organizujący w marcu bieg 6-godzinny, zaprosił mnie do udziału w swojej imprezie w 2012 r. Pojechałem. I tak się zaczęło.

Swój pierwszy maraton pobiegłem 10 marca 2012 w Lassee w Austrii. W ciągu 6 godzin przebiegłem 89,452 km, co okazało się rekordem Węgier. Trzy tygodnie później podczas zawodów w Veszprem na Węgrzech przebiegłem 92,613 km co z kolei było najlepszym wynikiem na świecie. Niestety z powodów formalnych, leżących po stronie IAU, nie mógł zostać oficjalnie uznanym rekordem. Dwa lata później zasady związane z najlepszymi wynikami na świecie (np. nawierzchnia trasy, międzyczasy itd.) zostały zmienione i mój ówczesny wynik nie jest już najlepszy na świecie. Według nowych zasad to trzeci wynik na świecie w biegu 6-godzinnym (źródło). Trzeba jednak powiedzieć, że biegi 6-godzinne nie są specjalnie popularne. Biegacze 100-kilometrowi przebiegają więcej...

Jesteś mistrzem Węgier na 100 i 50 km. Biłeś rekord globu. Który z tych sukcesów uważasz za największy?

Uważam, że zdecydowanie moim największym sukcesem był najlepszy wynik w biegu 6-godzinnym.

Odnosisz sukcesy na długim dystansie, ale nie jesteś częstym gościem na międzynarodowych ultramaratonach. Czyżbyś nie marzył o UTMB?

Nie jestem doświadczonym biegaczem trailowym. Zacząłem biegać na takich trasach dopiero w 2015 r. Mam dużo większe doświadczenie na asfalcie. Biegi terenowe są dla mnie wyzwaniem i na każdej imprezie sporo się uczę. To męczące, ale jednocześnie ekscytujące. Uwielbiam bieganie w naturze, chociaż to oznacza także większe ryzyko. No i biegi trailowe to coś więcej niż tylko bieganie. To także kwestia dobrej strategii i pokonywania samego siebie.

A jeśli chodzi o UTMB, to cóż, nie lubię biegów z tysiącami uczestników. UTMB osiągnął ten poziom, przy którym nie czułbym się komfortowo. Nie marzę o nim, ale po głowie chodzi mi Tarawera Ultra w Nowej Zelandii czy Harricana w Kanadzie.

Jesteś Węgrem, mieszkasz w Austrii. Czy możesz porównać popularność utramaratonów w obydwu krajach?

Wydaje mi się, że na Węgrzech są bardziej popularne. Mamy prawdziwe ikony ultrabiegania na asfalcie np. János Bogár - mistrz Europy w biegach 24-godzinnych, Attila Vozár - wicemistrz Europy na 100 km. Obaj rywalizowali z waszym Jarosławem Janickim (byłym mistrzem Europy na 100 km – red.) w Supermaratonie Besc-Budapeszt. Wypada wymienić również takie nazwiska jak Edit Berces, która była mistrzynią świata i Europy i rekordzistą świata na 100 km czy Szilvia Lubics - trzykrotna zwyciężczyni Spartathlonu. W biegach trailowych, także w Polsce, znany jest Csaba Nemeth, dwukrotny zwycięzca B7D i drugi zawodnik UTMB w 2006 r., oraz Ildiko Wermescher - szósta w UTMB 2014, sklasyfikowana pierwszej dziesiątce UTWT.

Wymienisz popularne biegi ultra na Węgrzech?

Na Węgrzech ultramaratony terenowe są bardziej popularne niż te na asfalcie, a mimo to, nie mamy ich zbyt wiele. Dużą popularnością cieszą się: Mátrabérc Trail (56 km, +2800 m - www.mbtrail.hu), UTH (54 km i+1400 m, 84 km i +3100 oraz 112 km i +4200 - http://ultratrail.hu) oraz P85 (87 km i +3000 m - http://piros85.hu). Trzeba jednak zaznaczyć, że nie mamy naprawdę wysokich gór. Najwyższa góra to Kékestető (od słowa niebieskawy) - 1014m n.p.m.

W Austrii ze względu na Alpy jest więcej możliwości. Dobrze zorganizowane biegi to na pewno Mozart 100, GUT (Großglockner Ultra Trail - red.), Pitztal Ultra Trail, Hochkönigman. Jednak dla równowagi, wkład Austrii w historię ultramaratonów terenowych i na asfalcie jest mniejszy.

Jaki jest Twój plan na krynicką setkę? Nastawiasz się na jakiś konkretny wynik?

Zawsze daję z siebie wszystko i nie planuję z góry, że zajmę drugie miejsce. Jestem w tej chwili w dobrej formie, ale nie znam trasy, co nie daje mi przewagi. Nie wiem, jak będzie. Jeśli jednak na mecie będę miał poczucie, że nie mogłem pobiec lepiej, to będę zadowolony bez względu na wynik.

Rozmawiała Ilona Berezowska

fot. Archiwum prywatne Gabora Muhariego, http://static.origos.hu


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce