FSZP. Grzegorz Kołodko: Nikt nie wie, w którym maratonie jeszcze pobiegnę

 

FSZP. Grzegorz Kołodko: Nikt nie wie, w którym maratonie jeszcze pobiegnę


Opublikowane w sob., 09/09/2017 - 19:45

Profesor Grzegorz Kołodko, były wicepremier: - Zaprosił mnie twórca Festiwalu, a przede wszystkim Forum Ekonomicznego i jeden z tych Polaków, którzy weszli na Mount Everest – Zygmunt Berdychowski. Ja się nie wspinam, raczej świat pokonuje po płaskim.

W Krynicy chyba trzy maratony zaliczyłem. Kiedy jednak byłem pierwszej młodości to WF w szkole czy na studiach nie lubiłem. Ani żadnych innych sportów.

Jak zacząłem biegać? Dzięki nieżyjącemu już przyjacielowi Piotruniowi. Znałem go jako raczej człowieka wolącego używki typu papierosy i alkohol. Więc pomyślałem, że zwariował, a upewniłem się, kiedy powiedział, że wbiegnięcie na metę maratonu jest lepsze niż seks.

Potem ktoś mi powiedział, że przybrałem na wadze i żebym biegał. Powoli zacząłem się do tego przekonywać wiosną 1997 roku. Wtedy politycznie pod pręgierzem opinii publicznej stał Bill Clinton za związki ze stażystką w jak to złośliwe nazywano Oral Office. A ja tam sobie biegałem. Wtedy też Polskę przyjęto do NATO, a jakiś czas później zbombardowaliśmy jako NATO byłą Jugosławię.

I tak biegałem dzień w dzień. Godzinę, około 12 km. I od tego czasu biegam. I skoro Piotrunio mógł przebiec maraton, to ja jestem gorszy? Więc najpierw spróbowałem biec przez dwie godziny iw końcu w 2001 roku przebiegłem maraton.

Od tego czasu biegam 4 razy w roku – trzy na świecie i jeden w Polsce. Nikt z rodziny nie wie, gdzie i kiedy. Złamałem zasadę, gdy drugi raz wystartowałem w Gdyni. Potem też w Krynicy, bo Zygmunt Berdychowski przekonał mnie, że trochę się trasa Koral Maratonu zmieniła.

Różnie podróżuje na te maratony. Czasem po prostu biorę plecak, kupuję bilet i lecę. Czasem jednak kombinuje podczas wyjazdów na wykłady i szukam czy gdzieś jest bieg. Kiedyś obleciałem całe Stany Zjednoczony, by zrealizować ten cel. Największą eskapadą był jednak wylot do Nagoya, gdzie miałem wykład i zacząłem szukać najbliższego. Okazało się, że w Japonii nie ma, w Korei nie ma, w Rosji też nic. W piątek miałem więc ten wykład, a niecałe 4 godziny lotu jest Guam i tam był maraton. Start był o piątej rano, bo o godz. 8 już nie da tam się żyć z powodu klimatu.

W zeszłym roku zaliczyłam tylko dwa. W tym roku mam w nogach tylko jeden i był to 48. w moim życiu. Kiedyś biegałem rygorystycznie i siedem dni w tygodniu godzinkę przebierałem nogami.

Cieszę się, że tu w Krynicy wszyscy biegają. I dzieci, i ich dziadkowie. Do tego jesteśmy zdrowsi i jesteśmy mniejszym obciążeniem dla budżetu.

Notował Andrzej Klemba

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce