Barbara Niewiedział o sobie i zawodnikach, którymi nikt się nie interesuje. „Bardzo żałuję”

 

Barbara Niewiedział o sobie i zawodnikach, którymi nikt się nie interesuje. „Bardzo żałuję”


Opublikowane w wt., 01/12/2015 - 08:54

Jak wyglądają pani treningi?

Moje typowe dystanse to 1500 i 800m. W Rio pobiegnę prawdopodobnie na swoim koronnym dystansie 1500m, ale także na 400m, a to już trochę inny trening, bardziej sprinterski. Dla mnie ten krótszy dystans jest cięższym i to przebiegnięcia i do trenowania. Trzy razy w tygodniu trenuję w obecności trenera, który musi na mnie popatrzeć, zmierzyć tętno, zmierzyć czas itd. Pozostałe dni trenuję sama według trenerskiej rozpiski.

W 2000 r. zadebiutowała pani na paraolimpiadzie i tam też zdobyła pani złoty medal…

Tak, startowałam tam na dystansie 800m. Nabiegałam czas 2:08. Był to mój rekord życiowy i rekord świata niepobity do dzisiaj (Barbara Niewiedział uzyskała również czas 2:07, podczas zawodów dla osób z intelektualną niesprawnością federacji INAS-red.)

Zanim pojechała pani na następną paraolimpiadę do Londynu, zdążyła pani urodzić 2 córki. Jak się pani udało to pogodzić z treningami i startami na najwyższym poziomie?

Wiktoria urodziła się w 2003 r., a Martynka w 2007r. Gdy treningi były na miejscu, koło domu, łatwiej było wszystko pogodzić, ale rzeczywiście wyjazdy na obozy wiązały się z większymi problemami. Sport wymaga czasu. Mam jednak to szczęście, że wspiera mnie moja rodzina. Bardzo dziękuję mojej siostrze, mamie, mężowi, za to że rozumieją moją pasję i zawsze mogę na nich liczyć. Moje dziewczynki zawsze były bardzo spokojne.

Myślę, że moja rodzina jest przyzwyczajona do cyklu przygotowań. Wie, że ja czasami muszę wyjechać. Kocham sport i dzięki niemu spełniam swoje marzenia. Coś z tej pasji udzieliło się mojej starszej córce. Wiktoria też biega. Jestem pewna, że będzie kiedyś tak samo dobra, jak jej mama (śmiech). Od razu się pochwalę, że zdobywa złote medale na dystansie 600m.

Na paraolimpiadę w Londynie pojechała pani jako mama, jeszcze małych dziewczynek. Tam też zdobyła pani złoto…

Potrafię być naprawdę uparta. Zawsze realizuję swoje założenia treningowe, cokolwiek się dzieje Nigdy ich nie odpuszczam. W Londynie wystartowałam na dystansie 1500m. Rywalizowałam tam z bardzo mocnymi rywalkami, siostrami z Węgier. W stawce była też Ukrainka i Arleta Meloch, która biega maratony. Miałam najlepszą życiówkę wśród tych zawodniczek, ale przy takiej konkurencji niczego nie można być pewnym. Czułam respekt przed nimi i przez cały czas byłam czujna. Nie biegłam z myślą o czasie, czy rekordzie. Chciałam wygrać i biegłam po medal. Wygrałam ten bieg na ostatnich 200 metrach. Zawsze miałam dobry finisz.

Czy jako rekordzistka świata i paraolimpijka spotyka się pani z uznaniem? Jak wygląda codzienność sportowca z niepełnosprawnością intelektualną? Może pani liczyć na wsparcie mediów, sponsorów, stypendia?

Takimi osobami jak my, nikt się nie interesuje. Czasami, gdy zdobywamy jakieś złote medale, na zawodach pojawia się telewizja, ale częściej jej nie ma. Tak naprawdę nie wiem, czym się różnimy od innych sportowców, chyba po prostu nie jesteśmy medialni i nie gwarantujemy oglądalności.

Finanse to też nie jest taka prosta sprawa. Kryteria są takie, że na zawodach musi być 12 zawodniczek, jeśli ich nie ma, to nie ma też szans na stypendium sportowe i musimy sobie radzić sami.

Co się wtedy dzieje? Czy jakiś związek sportowy finansuje przygotowania?

Na pewno buty do biegania, ubrania sportowe, odżywki kupujemy wtedy we własnym zakresie. Ja mam ogromne szczęście i nie jestem w stanie wyrazić słowami wdzięczności, że znalazłam się w grupie 8 zawodników, których PKO ORLEN wytypował po igrzyskach w Londynie. Dzięki ich stypendium można myśleć o np. obozach treningowych, może nawet gdzieś zagranicą, gdy u nas warunki nie pozwalają na treningi.

ORLEN i program Opolska Nadzieja Olimpijska realizowany przez władze województwa, to moje jedyne źródła utrzymania. Bez nich byłabym bez środków do życia. Niestety buty nie są tanie, a przecież potrzebna jest więcej niż jedna para. Trochę mi żal, gdy widzę dziewczyny, które mają buty do każdego rodzaju treningu, ale mnie na to nie stać, ale radzę sobie z tym, co mam.

Czyli jak rozumiem, producenci butów sportowych nie garną się do współpracy z zawodnikami niepełnosprawnymi?

Niestety nie. Bardzo żałuję. Miło byłoby mieć partnera technicznego i biegać w firmowych ubraniach (śmiech). Najbardziej jednak mi żal, że podczas paraolimpiad nie mamy tych samych strojów, które przygotowywane są dla zawodników kadry pełnosprawnej. Mam nadzieję, że w Rio to się zmieni.

Co pani planuje osiągnąć w Rio?

Medale. Myślę o srebrnym, a może i złotym na 1500m. Na pewno będę walczyła.

Czy myśli pani o tym, żeby wydłużyć dystanse? Zobaczymy panią kiedyś na maratonie?

Jeszcze o tym nie myślę, ale na pewno kiedyś przyjdzie taki czas, ze już nie będzie tej szybkości, tej werwy, która jest we mnie obecnie. Pewnie w przyszłości rozważę półmaraton i maraton, ale to jeszcze nie ten moment.

Rozmawiała Ilona Berezowska

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce