Adrian Błocki: „Po zakończeniu kariery spróbuję biegów ultra”

 

Adrian Błocki: „Po zakończeniu kariery spróbuję biegów ultra”


Opublikowane w pon., 12/10/2015 - 11:12

Jest mistrzem Polski w chodzie na 50 km z 2013 roku i wicemistrzem kraju z ubiegłego roku. Starował na Mistrzostwa Świata w Pekinie, a obecnie przygotowuje się do Igrzysk w Rio de Janeiro. - Plan minimum to czołowa ósemka i zrobienie nowej „życiówki”. A plan maksimum... to medal. – mówi Adrian Błocki. W przyszłości nasz olimpijczyk marzy o starcie w biegach ultra.   

Zajął pan w Pekinie 11 miejsce w chodzie na 50 km i był najlepszym z Polaków. Przy okazji z czasem 3:49:11 ustanowił rekord życiowy. To musiała być udana impreza? 

Faktycznie. Jednak ja się nie skupiałem na tym, żeby być najlepszym z Polaków. To nie są Mistrzostwa Polski tylko Mistrzostwa Świata.  Tu koledzy z reprezentacji w momencie startu też są moimi rywalami. Interesowało mnie, żeby być jak najwyżej w całej stawce. Moim planem było, żeby zająć miejsca od 8 do 12 oraz zrobić „życiówkę” . Udało się. 

Kariera dzięki temu występowi nabrała rozpędu?

Przede wszystkim mam większy komfort psychiczny, bo uzyskałem minimum olimpijskie. Będę je jeszcze chciał potwierdzić w marcu podczas Mistrzostw Polski. To mi da pewność, że pojadę na Igrzyska. Mamy tylko trzy miejsca a chętnych do wyjazdu jest z sześć osób. Każda jest w stanie wypełnić minimum. Teraz mam roztrenowanie. Pozwalam sobie na starty w takich imprezach jak Wybiegaj Sprawność. Bardzo podoba mi się ta inicjatywa. 

Jak zaczęła się pana przygoda z chodem sportowym?

Namówiła mnie mama. Wpływ miał też profil mojej szkoły. Cała klasa w gimnazjum zaczęła...  biegać. Poszliśmy wprawie wszyscy do klub lekkoatletycznego. Przez dwa lata trenowałem biegi jednak w pewnym momencie trenerzy spytali się, czy nie spróbuję chodu. Predestynowała mnie do tego technika. Co prawda osiągałem całkiem niezłe szybkości,w biegu ale „siedziałem” nisko na biodrach. Okazało się, że mam dryg do marszu i to jest to dla mnie lepszy rozwiązanie.     

Czy to prawda, że chodziarze w trakcie kariery nie biegają za dużo?

Ja staram się mało biegać. Dlatego, że to psuje mi technikę chodu. Różnica między chodem sportowym, a biegiem jest taka, że w biegu używa się głównie mięśni czworogłowych, czyli zupełnie innych partii mięśniowych niż w chodzie. Druga sprawa jest taka, że z moją wytrzymałością powinienem mieć dużo lepsze wyniki w bieganiu. (śmiech) My cały trening robimy w marszu, więc nawet nie biegam w okresie przygotowawczym. Tak samo jestem w stanie się zmęczyć chodząc. 

Może po zakończeniu kariery sportowej planuje pan kontynuować przygodę ze sportem startując np. w maratonach? 

Póki co skupiam się na marszach. Jednak w przyszłości po zakończeniu kariery chodziarza chciałbym spróbować się w biegach ultra. To jest coś co mi się podoba. Te długie dystanse i warunki, w jakich się biegnie. Ja startuję na 50 km a to już jest ponad maraton. Nie będę więc już skracał kilometrażu tylko go wydłużał. Bardzo mi brakuje tego, że na treningu ruszam i wracam po kilku godzinach. Ja muszę ćwiczyć na dosyć płaskim terenie i utwardzonym. Dlatego bardzo podoba mi się pomysł biegu Ultra Trail du Mont-Blanc. Może nie wystartowałbym na 170 km, ale na któryś z krótszych dystansów. To jest moje marzenie na później.  

Często trasy w chodzie prowadzą po pętlach. Robiąc 50 km na kilku okrążeniach o czym się wtedy myśli? 

Pętle są często nudne. Staram się skupić na tym jak się czuje, co i jak rozgrywają zmagania. Ktoś powiedział, że Słowak Matej Toth w Pekinie szedł jak zaprogramowany. Był zupełnie wyłączony. On tylko widział trasę i punkt  z napojami odżywczymi.  Ja też w Pekinie miałem taki moment, że przed pewien czas byłem tak wyłączony i skoncentrowany. To jest fantastyczne gdy się skupiamy na tym co jest teraz. To pomaga przetrwać tak długi dystans. W przypadku chodziarzy to są prawie 4 godziny.    

Czego można życzyć panu na koniec rozmowy?

Moim głównym celem na przyszły rok są Igrzyska w Rio, Wystartuje na dystansie 50 km. Plan minimum to czołowa ósemka i zrobienie nowej „życiówki”. A  plan  maksimum... to medal. (śmiech)

Dziękuje bardzo za rozmowę i życzymy powodzenia. 

Dziękuje bardzo. 

Rozmawiał Robert Zakrzewski

Fot: www.facebook.com/AdrianBlocki

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce