UltraMaraton i Ćwierćmaraton Bieszczadzki: Końcówka że zaciskać zęby [ZDJĘCIA]

 

UltraMaraton i Ćwierćmaraton Bieszczadzki: Końcówka że zaciskać zęby [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 11/10/2015 - 12:27

Bieszczadzki świt, nad połoninami unosi się mgła, wokół cisza i spokój… W Cisnej dudnią bębny, kręcą się setki ludzi, trwają nerwowe przygotowania. Zaraz startuje Ultramaraton Bieszczadzki i jego młodszy brat, Ćwierćultramaraton Bieszczadzki. Na listach startowych ponad tysiąc osób, mimo temperatury bliskiej zera, atmosfera jest naprawdę gorąca.

Zawodnicy mają do pokonania 52 kilometry trasy wiodącej w większości czerwonym szlakiem i ścieżkami po bieszczadzkich szczytach. Ci, którzy wybrali ćwiartkę, biegną 14 km. – Zimno! Ale zaraz się rozgrzejemy, samy radę! – śmieją się przed startem, chuchając w skostniałe dłonie. – To moje pierwsze ultra, jestem tak podekscytowana, że nawet nie zauważyłam, że jest tak zimno! – przyznaje Ania, która dzisiaj debiutuje na takim dystansie.

Na trasie zawodników nie opuszcza dobry humor. W okolicy szóstego kilometra ci sami, którzy przedtem marzli, rzucają ze śmiechem: – Już ciepło! Naprawdę fajnie! Inni żartują, że nie zrobili makijażu do zdjęć. Wszyscy chętnie pozują. Atmosfera jest bardzo radosna i, mimo tłumu na trasie, serdeczna i przyjacielska. To jeden z powodów, dla których ludzie wybierają Ultramaraton Bieszczadzki.

Danka Przybylska przyjechała w Bieszczady z Konina: – Pomysł był kolegi, który mnie tutaj przywiózł a sam biegnie cały ultramaraton – opowiada i wyjaśnia, że przebiegła 14 km ze swoimi dwoma psami. – Psy są moją pasją, w tym roku organizowałam zawody dogtrekkingowe, teraz sama zaczęłam startować. To taki zasłużony urlop – uśmiecha się.

Zawody ocenia pozytywnie: – Organizacja bezproblemowa. Fajnie, że odprawa była wczoraj w (sobotę), bo dzisiaj rano to byłoby niewykonalne. Trasa dla początkującego biegacza wymagająca, ale dla reszty pewnie nie. Trzeba było popracować, bo było ostre podejście i ostry zbieg. Szczególnie, że mnie ciągnęły psy, musiałam je cały czas hamować. Atmosfera świetna, było przesympatycznie. Psy się cieszyły, ludzie też mieli do nas pozytywne nastawienie. Śmiali się, że biegnę na dopingu, bo psy ciągną. Ale pod górę to ja je musiałam wciągać.

– Ogólnie bardzo fajnie. – mówiła Magda Gaca, która w typowo górskim biegu (tutaj w ćwierćmaratonie) startowała pierwszy raz. – Był długi podbieg, 2 km. Końcówka taka, że trzeba było zaciskać zęby. Szliśmy ścieżką między krzakami, trzeba było się przeciskać. A na Jaśle bardzo wiało. W pewnym miejscu było rozwidlenie i chyba spadło oznaczenie trasy, kilka osób źle skręciło. Zgłosiliśmy to w punkcie kontrolnym. Ale poza tym pozytywnie.

Biegacze mówili nie tylko o pozytywnej atmosferze wśród zawodników, ale też gorącym dopingu turystów. Na trasie niewielu jest kibiców, ale turyści, którzy widzą zawodników, nie szczędzą gardeł i dłoni, by zagrzewać do biegu i przybijać piątki. Bo takie są Bieszczady. Gościnne i magiczne.

Wyniki:

Ultramaraton (53 km):

Mężczyźni:
1. Bartosz Gorczyca (Buff Team) - 4:08:49.05
2. Jan Wąsowicz (Kraków) - 4:29:07.15
3. Robert Faron (Salco Sport Team) - 4:34:09.15

Kobiety:
1. Dominika Stelmach (Warszawa) - 5:03:20.75
2. Natalia Tomasiak (Salco Sport Team) - 5:12:11.80
3. Wioletta Dessauer (Lubartów) - 5:25:55.40

Ćwierćmaraton (13 km):

Mężczyźni: 
1. Tomasz Gawroński (UMKS Nadir Jędrzejów) -     1:04:18.70
2. Artur Kamiński (Gmina Sadkowice) - 1:04:59
3. Sebastian Ciszczonik (Sportiva.pl) - 1:06:22.30

Kobiety:
1. Weronika Zielińska (12tri.pl / Asics Frontrunner Polska) - 1:25:20.45
2. Agata Sowińska (#jannadaltymzyje) - 1:29:51.30
3. Dominika Cioban (Przemyski Klub Biegacza) - 1:30:14

Pełne wyniki w naszym KALENDARZU IMPREZ.

KM

Polecamy również:


Cofnij
Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce