Trwa Rajd Miejski w Warszawie. Biegają, jeżdżą rowerem, wiosłują, rozwiązują zagadki logiczne [ZDJĘCIA]

 

Trwa Rajd Miejski w Warszawie. Biegają, jeżdżą rowerem, wiosłują, rozwiązują zagadki logiczne [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 15/11/2014 - 16:46

W stolicy wystartował dziś Rajd Miejski - dwudniowa impreza na orientację, pełna rozmaitych przygód i wyzwań. Zasady rywalizacji są tu proste - uczestnicy imprezy muszą pokonać 100 km i zaliczyć jak najwięcej punktów kontrolnych. Wygrywa ten, kto zrobi to w najszybszym czasie.

Pierwotnie impreza miała odbyć się już na początku października. Jednak termin rajdu zbiegł się z innymi wydarzeniami sportowymi jak Biegnij Warszawo, a zwłaszcza z Mistrzostwami Polski w biegu sprinterskim rozgrywanym na terenie Wojskowej Akademii Technicznej.

- Dzień jest teraz krótszy i jest odrobinę chłodniej. Chociaż obawialiśmy się, że będzie jeszcze gorzej. W listopadzie równie dobrze mógłby leżeć już przecież śnieg. Zmiana wzięła się stad, że koledzy z AZS Warszawa, którzy są współorganizatorami imprezy, zwrócili uwagę na to, że środowisko studenckie nie będzie miało dużej szansy dowiedzenia się o zawodach, zapisanie się, bo rajd miał odbywać się w momencie gdy studenci wracają na uczelnie. Stąd też decyzja o zmianie terminu. Na szczęście nie śnieży i temperatura też nie wydaje się jakimś problemem - powiedział nam Igor Błachut, szef Stowarzyszenia Team 360, współorganizator imprezy.

Ostatecznie na starcie stanęło ponad 60 ekip. Pierwsze osoby już przed godziną 11:00 zaczęły się zbierać w okolicach startu/mety na małym dziedzińcu Uniwersytetu Warszawskiego. Uczestnicy imprezy byli przygotowani na prawdziwą przygodę. – Interesuje się różną formą aktywności, jeżdżę na rowerze, lubię góry i biegam. Taka imprezy łączy wszystkie te dyscypliny – powiedział przed startem Adam Modrzejewski. – Rajd Miejski jest mniej monotonny niż przebiegnięcie maratonu, czy przejechanie na rowerze bardzo długiego dystansu. Są tu ciekawe zadania specjalne. Naprawdę nie można się nudzić, bo zawsze coś się dzieje – podkreślił.

Pół godziny przed południem, wszyscy uczestnicy, ubrani w żółte plastrony ruszyli w kierunku... wolontariuszy trzymających kartki z zadaniem matematycznym. Dopiero po jego rozwiązaniu i oddaniu poprawnej odpowiedzi organizatorom, można było pobrać mapy od pomocników stojących przed wyjściem z dziedzińca. Było sporo zamieszania, ale nikt nie narzekał.

Po kilku krokach uczestnicy wybierali najlepszy dla siebie wariant pokonywania kolejnych punktów. Rozkładali duże mapy na ziemi i kreślili je długopisem. Ponieważ nie było obowiązku pokonywania trasy kolejno od 1 do 15 (ostatniego) punktu kontrolnego., każdy sam decydował gdzie zamelduje się w pierwszej kolejności. Za opuszczenie punktu kontrolnego przewidziane były kary minutowe. Przykładowo, jeśli komuś nie chciało się biec na praską stronę miasta, żeby zdobyć dwa punkty, otrzymywał godzinę kary.

Cechą warszawskiego rajdu jest to, że nie wystarczy dobiec do punktu kontrolnego i tam „odbić” się. W każdym z takich miejsc czekają różne zadania do wykonania, o których zawodnicy dowiadują się dopiero na miejscu. Przykładowo, w biurze AZS Warszawa trzeba było wiosłować 500 metrów na ergometrze, a w Hotelu Intercontinental trzeba było wbiec na 30 piętro! W pozostałych punktach nie brakowało quizów, zadań logistycznych i sprawnościowych... Dodajmy jeszcze, że w zawodach biorą udział dwuosobowe zespoły w dowolnym zestawieniu płci. Nie wszystkie zadania na punktach kontrolnych wykonywane są jednak w parach.

W sobotę uczestnicy pokonali ok. 25 km. Niedzielę spędzą głównie na rowerach. Atrakcją ostatniego dnia ma być tyrolka na stadionie Legii podczas jednego z zadań specjalnych.

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce