Pył, pot i podbiegi, czyli jak zostać góralem w centrum Polski

 

Pył, pot i podbiegi, czyli jak zostać góralem w centrum Polski


Opublikowane w wt., 02/06/2015 - 08:30

Blisko 200 zawodników z całej Polski w niedzielne popołudnie postanowiło zostać góralami. Na ponad 10-kilometrowej trasie rywalizowaliśmy w górskim biegu przełajowym w miejscowości Piątkowisko k. Pabianic. Organizatorzy przestrzegali, że są to zawody dla osób lubiących się zmęczyć i nie zawiedli oczekiwań biegaczy. Było ciężko, ale jakże inaczej niż na płaskim asfalcie.

Relacja Ambasadora Festiwalu Biegowego – Szymona Drab

Dycha na Piątkę jest biegiem dla osób, które nie uciekają od kilku podbiegów, a możliwość rywalizacji na torze motocrossowym wywołuje szaleńczy uśmiech na twarzy. To właśnie dla nich Klub Biegacza Korona Pabianice przygotowała górski bieg w centrum Polski. Wśród nowości organizacyjnych warto zaznaczyć, że trzecia edycja „Dychy na Piątkę” poszerzyła program Ligi Festiwalu Biegowego w sezonie 2014/15 – udział w niej jest punktowany i wlicza się do klasyfikacji „Najlepszy góral”.

Wystartowaliśmy punktualnie o 11:00, gdy słońce wolne od chmur wysoko wisiało nad naszymi głowami. Ja – kilkadziesiąt sekund po ostatnim zawodniku. Zamiast walczyć o sekundy na pierwszych kilometrach, łapałem w obiektyw pozostałych startujących. Szybko jednak dogoniłem uciekającą grupę biegaczy.

Pierwsze dwa kilometry przemierzyłem z Aleksandrą – Ambasadorką Festiwalu, której relację możecie przeczytać TUTAJ. Jednak kiedy pojawiły się pierwsze akcenty zbliżającego się piekła, grzecznie ją pożegnałem i wbiegłem w niego z pełnym impetem. Tor motocrosowy, bo o nim mowa, był usytuowany w połowie dystansu, przez którego najwyższe i najbardziej strome podjazdy przebiegaliśmy dwukrotnie, z przerwą na „wypoczynek” na duktach pobliskiego lasku.

W biegu startowałem już w ubiegłym roku, wiedziałem więc co mnie czeka. Jednak na twarzach debiutujących zawodników dało się wyczytać szok i niepokój: łagodne podbiegi przeplatały się z bardzo stromymi i równie stromymi zbiegami, podczas których należało uważać na każdy stawiany krok, do tego ciasne zakręty, wąskie ścieżki, piach i trawa. Hardcore! Jeżeli w centralnej Polsce są „górale”, ta trasa będzie miodem na ich serce.

Nie tylko profil trasy „uprzyjemniał” bieg – tumany unoszącego się suchego pyłu skutecznie wgryzały się w oczy, płuca i usta. Na szczęście wybiegając z tego „OS-u” mogliśmy skorzystać z punktu wodopoju, który umożliwiał przepłukanie ust i twarzy.

Po drugiej pętli na torze motocrossowym czekały nas powrotne dwa kilometry do mety. Ci którzy przesadzili na początku – cierpieli. Nieosłonięta cieniem z korony drzew trasa i nagrzany żwir mocno odbierały resztki sił i motywacji. Mnie nie brakowało ani jednego, ani drugiego – zdążyłem wyprzedzić ok kilkunastu zawodników.

Mocny finisz nie pozwolił jednak nawet zbliżyć się do złota. Podobnie jak w latach ubiegłych, uczestnicy biegu w Piątkowisku rywalizowali nie tylko o jak najlepszy czas i miejsce na podium, ale również i o kolor medalu. Pierwszych 50 biegaczy otrzymało złote krążki, kolejnych 70 – srebrne, a pozostali – brązowe. Po ubiegłorocznym świętowaniu złota, w tym roku za zajęcie 62. miejsca otrzymałem srebrny krążek. Do kompletu został więc tylko brązowy…

Po biegu odbyła się dekoracja zwycięzców w licznych kategoriach: open, w kategoriach wiekowych oraz mistrzostw Gminy Pabianice. Jednak największe zaciekawienie budziła kategoria najszybszych „górali”, czyli osób które w najkrótszym czasie pokonają dwie pętle na torze motocrossowym. Zwycięzcy otrzymali okazałe ciupagi przywiezione przez organizatorów prosto z Zakopanego.

Pełne wyniki znajdziecie w festiwalowym KALENDARZU IMPREZ.

Szymon Drab, Ambasador Festiwalu Biegów

Polecamy również:


Cofnij
Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce