Pokutny maraton dyrektora w Lublinie. "Nie zrobiłem tego..."

 

Pokutny maraton dyrektora w Lublinie. "Nie zrobiłem tego..."


Opublikowane w wt., 22/05/2018 - 15:29

Jak obiecał, tak zrobił. Dyrektor Maratonu Lubelskiego - Piotr Kitliński przebiegł pełną trasę tegorocznej edycji biegu. Jak przyznaje, w ten sposób chciał zadośćuczynić za organizacyjny błąd.

Szósta edycja maratonu rozgrywanego w stolicy województwa lubelskiego okazała się niezbyt szczęśliwa. Już na początku zmagań, uczestnicy biegu głównego i towarzyszącego Biegu Koziołka na 15 km pomylili nową trasę. W efekcie mogli skrócić dystans o ok. 400 metrów.

[AKT.] 6. Maraton Lubelski: Rafał Czarnecki jak maszyna. Ale "dystanse o ok. 400 metrów krótsze niż zakładane" [ZDJĘCIA]

Organizatorzy nie chowali głowy w piasek. Jeszcze tego samego dnia wydali oświadczenie, przeprosili za wpadkę i obiecali rabaty na kolejną odsłonę maratonu. Dyrektor zawodów zapowiedział też, że 21 maja pokona pełną trasę, choć jak przyznawał 42 km pokonuje w ciągu 2 tygodni. I tak na początku tygodnia słowo stało się ciałem. W asyście kilku osób dyrektor wyruszył ze Stadionu Miejskiego.

- Nie zrobiłem tego za karę, tylko jako zadośćuczynienie. Sam byłem kiedyś zawodnikiem (mistrz Polski na 1500 m – red) i rozumiem jak musieli się czuć uczestnicy. Jakie było ich rozczarowanie. Nikt nie przypuszczał, że coś takiego może mieć miejsce. Chociaż zawiniły osoby zabezpieczające trasę, to ja czułem się niekomfortowo. Mieliśmy dobrze zorganizowaną imprezę, świadczy o tym wiele opinii. Ale ktoś się zagapił i poprowadził wszystkich nie tak jak trzeba - mówi Piotr Kitliński.

Wcześniej, w swoim życiu dyrektor zawodów pokonał jeden maraton (34. Maraton Warszawski w 2012 roku, w czasie 3:24:25 - red). To był jego drugi bieg na tym dystansie.

- Już biegnąc pierwszy maraton miałem kilka lat przerwy od treningu. Teraz byłem kompletnie nieprzygotowany. W kwietniu przebiegłem chyba 61 km, przez to te 42 km były spory wyzwaniem. Od 38. kilometra łapały mnie skurcze i musiałem przechodzić do marszu. Ciesze się jednak, że ukończyłem trasę przy asyście innych osób - mówi dyrektor Maratonu Lubelskiego.

- Na pewno chcemy zrobić wszystko, żeby taka sytuacja, ta pomyłka, się nie powtórzyła. Trzeba zebrać zespół i jeszcze lepiej podzielić się obowiązkami, precyzyjnie wskazać kto za co odpowiada. Jedna osoba nie może być wszędzie. Myślę, że to będzie klucz - podkreśla nasz rozmówca.

Przypomnijmy, że w Lublinie dwa dystanse ukończyło łącznie ponad 900 osób. Zwycięzcą maratonu został Rafał Czarnecki z czasem 2:38:15. Wśród pań triumfowała Ukrainka Iryna Masnyk z rezultatem 2:57:38, co przez chwilę było rekordem imprezy. Niestety wyniki z Lublina nie mogą być uznane za oficjalne rekordy czy życiówki.

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce