Mo Farah udowadnia, że jest czysty

Mo Farah zgodził się opublikować wyniki swoich badań krwi, by udowodnić, że jakiekolwiek podejrzenia o stosowanie przez niego dopingu są nieprawdziwe. Podwójny mistrz olimpijski jest jednym z ośmiu brytyjskich sportowców, którzy zdecydowali się na ten krok.

Farah postanowił ujawnić 20 dokumentów z okresu od czerwca 2005 do maja 2012 r. Wszystkie one wskazują jednoznacznie, że wyniki biegacza są w granicach normy. Czy w ten sposób gwiazda światowej lekkoatletyki przetnie wreszcie ostatecznie spekulacje co do swojej uczciwości?

Przypomnijmy najpierw w czerwcu brytyjska telewizja BBC wspólnie z amerykańskich serwisem informacyjnym ProPublica zaprezentowały reportaż o dopingu w ośrodku treningowym Alberto Salazara, szkoleniowca Mo Faraha.

Potem wybuchła kolejna burza, kiedy dziennikarze „Sunday Times” i stacji ARD zaprezentowali materiał sugerujący, że nawet jedna trzecia medali w konkurencjach wytrzymałościowych zdobytych na najważniejszych międzynarodowych imprezach lekkoatletycznych w latach 2001-2012 została wywalczona przez sportowców mogących zażywać doping.

Choć nie było żadnych zarzutów co do Faraha, cień podejrzeń padł również nie niego. – To smutne – mówi biegacz dodając, że „większość sportowców nie łamie zasad i pracuje bardzo ciężko, by coś osiągnąć”.

Farah stwierdził, że sam podjął decyzję, by opublikować wyniki swoich badań krwi i że jest szczęśliwy, że w ten sposób „udowodni, że jest czystym sportowcem”.

Na podobny krok zdecydowali się też inni brytyjscy zawodnicy: Jo Pavey, Lisa Dobriskey, Jenny Meadows, Freya Murray, Hatti Archer, Emma Jackson i Andy Baddeley.

Tej decyzji nie pochwala ani Międzynarodowa Federacja Lekkiej Atletyki (IAAF), ani rodzima federacja (British Athletics). Ich zdaniem publikowane dokumenty mogą być błędnie interpretowane. Poza tym, ci którzy nie zdecydują się na ten krok mogą być oskarżeni o „zaniechanie”.

MGEL

źródło: Daily Mail