BnO prawie jak triathlon. "Trochę jeszcze brakuje"

 

BnO prawie jak triathlon. "Trochę jeszcze brakuje"


Opublikowane w wt., 30/12/2014 - 09:38

To nie był sezon, w którym biegi na orientację w Polsce wykonały milowy krok w swoim rozwoju. Środowisko cieszy się jednak z systematycznych postępów i wzrostem zainteresowania bieganiem z mapą. Wszyscy są świadomi, że zawsze może być lepiej. Co przyniesie kolejny rok?

Za największy sukces biegów na orientację uznaje się rozwój cyklicznych imprez, które wprost opanowały wiele polskich miast. Często w środku tygodnia, wieczorową porą biegacze z mapami i kompasami ruszają w poszukiwaniu kolejnych punktów kontrolnych.

– Cykle biegowe to taka praca u podstaw. Dzięki temu że odbywają się one praktycznie w całym kraju, stwarzamy warunki do startu naprawdę wielu osobom. Ludzie mogą przynajmniej zetknąć się z naszą dyscypliną, a jeśli się spodoba, to raz w miesiącu wracać do BnO. Popularność cyklicznego biegania w Polsce zauważyła nawet światowa federacja (IOF – red). Wszędzie na świecie odbywają się zawody z kalendarza centralnego, ale nigdzie nie ma imprez miejskich, wieczornych, rozgrywanych w środku tygodnia. Mamy czym się szczycić, bo to jest zasługa lokalnych aktywistów – cieszy się Łukasz Charuba, prezes UKS Orientuś Łódź.

Nasz rozmówca przyznaje, że frekwencja w tych biegach może rosnąć. – Standardy wyznacza Warszawa, gdzie regularnie startuje ponad 200 osób. Ogólnopolska akcja Cała Polska Biega z Mapą również ściąga coraz więcej chętnych - w tym roku biegało aż 21 miast. Jesteśmy optymistami co do przyszłości – stwierdza Łukasz Charuba.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce