6x Babia nadal czeka na zdobywcę! Ambasador... [WIDEO]

 

6x Babia nadal czeka na zdobywcę! Ambasador... [WIDEO]


Opublikowane w pon., 13/06/2016 - 10:56

Babia Góra kolejny raz okazała się nie do pokonania. O sześciokrotnym wbiegnięciu na jej szczyt początkowo myślało aż 30 biegaczy. Jednak nie wszystkim wystarczyło optymizmu i ostatecznie jedynie 6 biegaczy stanęło na starcie 6x Babia. Z tej szóstki nikomu nie udało się pokonać 102 km.

Niewiele lepiej wyglądała sytuacja na dystansie 92 km, czyli 5x Babia. Tu na mecie stanął tylko jeden zawodnik. Tomasz Baranow zrobił to w czasie 15:47:33 i to właśnie w nim upatrujemy kandydata na zawodnika, który w przyszłości zmieści się w limicie i stanie na szczycie 6 razy.

Tomasz, 25 zawodnik Biegu 7 Dolin nie po raz pierwszy próbował się uporać z tym zadaniem. Przed rokiem zwyciężył na dystansie 4x Babia czyli 76,3 km. Teraz jest najszybszym i jedynym zawodnikiem na 5x Babia. Może więc do trzech razy sztuka i biegacz z Platerowa będzie mógł odhaczyć to wyzwanie jako pokonane.

Z trasą 4x Babia najlepiej poradził sobie Paweł Jakubczyk (12:44:00), ze sporą przewagą nad drugim na mecie  Arturem Kijanką (14:08:45). Trzecie miejsce zdobył Szymon Kołek (14:31:43). Ten bieg ukończyło tylko 12 osób. W tej grupie znalazła się jedna kobieta. Iwona Ćwik z czasem 14:38:22.35 zajęła 7. miejsce w klasyfikacji open.

Z kolei wśród 31 finiszerów, 3x Babia najszybciej wbiegał Marek Bartyzel (11:10:02), a wśród pań Kinga Pachura (14:33:58). Na mecie maratonu znalazło się 79 zawodników. Zwyciężył Jan Wąsowicz czasem 5:15:36.  Trzecie miejsce w kwalifikacji open i oczywiście pierwsze wśród pań zajęła Magda Łączak (6:01:02).

Najliczniej dobiegli do mety uczestnicy półmaratonu. 264 zawodników pokonało 23 km, a najwyższe miejsca na podium zapewnili sobie Daniel Wosik (2:13:34, co ciekawe w niedzielę Daniel biegał w Startym Sączu na Biegu Sądeczan!) i Katarzyna Solińska (2:51:26).

Pełne wyniki – TUTAJ

Jak biega się na babiogórskich trasach? O tym już Ambasador Festiwalu Biegów Paweł Stach:

Sky Marathon to prawdziwy bieg górski.. 42,5 km po ciężkim terenie także poza szlakami masywu Babiej Góry, w tym  ponad 3000 m przewyższenia na całej trasie. Robi wrażenie nawet przed pierwszym startem - pisze Paweł Stach.

Z samego rana dzień pochmurny ale ciepło. Pogoda wymarzona dla biegaczy. Biuro zawodów zlokalizowane pod stacja Mosorny Groń. Na dystansie maratonu startuje tylko około 100 osób. Limit dla tego dystansu to 10 godzin. 

Trasa biegu świetnie oznaczona. Nie prowadzi stricte głównymi szlakami wokół masywu Babiej góry, ale częściowo poza szlakami, bez wytyczonych ścieżek, przez krzaki, rowy, wiatrołomy, strumienie i potoki. Można powiedzieć że pierwsze 30 km to hardcore biegowy i w pozytywnym sensie odbije się to w głowie każdego biegacza który zmierzy się z tą trasą. Co jest istotne, to możliwość spotkanie z babiogórskim Parkiem niedostępnym na co dzień. Bardzo trudne techniczne podbiegi i zbiegi gdzie pokonuje się nawet około 1000m na odcinkach 4 km.    

Ale od początku. 

Zaczynamy pod wyciągiem Mosorny Groń punkt 10:00 i po przekroczeniu ulicy trasą poza szlakiem dobiegamy do Akademickiej Perci. Tam etap mający mało wspólnego z bieganiem - łańcuchy i wspinaczka. Tu przydają się rękawiczki które muszą znaleźć w obowiązkowym wyposażeniu każdego uczestnika. Jest ciepło dookoła lekka mgiełka. Ciepły deszcz powoduje iż trasa staję się śliska co utrudnia wspinaczkę po łańcuchach i drabinkach.   Udaj sięwspiąćna najwyższy punkt naszej wyprawy. Jakże niepozorna Góra. Gdzie pogoda może zmienić się w oka mgnieniu. Ale dzisiaj dla nas łaskawa. Tylko ciepły letni deszcz. 

Szczyt Babiej to dopiero początek zabawy. Przebiegamy przez szczyt i zbiegamy kamiennym chodnikiem w dół. Dalej ścieżką wzdłuż granicy polsko słowackiej. Jest pierwszy punk żywieniowy i tu miłe zaskoczenie. Arbuzy... w tym klimacie! 

Po naładowaniu akumulatorów czeka na nas chyba najtrudniejszy odcinek trasy. Strumienie, potoki, zbiegi poza szlakami. Najbardziej w pomięci utkwi mi przeprawa prze potok ok. 500-metrowy odcinek skacząc z jednego brzegu na drugi przedzieramy się przez chaszcze i krzaki a po tym odcinku niemal pionowa wspinaczka na podeści około  300-metrowym, który pokonuję się prawie na czworakach. Tego jeszcze nie było. Na tym odcinku próbuje mnie już odciąć. Przy wspinaczce dosięgam energetyzującego batona po pierwszym kęsie ginie w czeluściach błota. Trudno zostają resztki wody w bukłakach. Ale już niedługo 2 punkt żywieniowy z miłą niespodzianką pomarańcze i cola która stawia mnie na nogi. Nie ma czasu i trzeba ruszać dalej. 

Po około 2 km ostry zbieg kosodrzewiną z wystającymi palikami ściętych drzew. Schodzę. Tego nie da się wprost zbiegać. Dalej długie podejście nie mające końca niemal na 3 km ponad 500m przewyższenia. Tu dopada mnie kryzys. Brak paliwa i głowie przychodzą myśli co ja tu robie? Myśl pozytywnie! Zaczynam nucić kawełek Mannamu „Z dołu do góry z góry na dół”. 25 km już niedaleko Mała Babia. 

Na „małej” górce zaczyna się robić zimno. To wychłodzenie przy wolnym podejściu. Jest szczyt i dalej w dół. Nie wiem nawet kiedy mija mi ten 5 km zbieg nawet drogą szutrową wzdłuż szlaku. Tu organizator zafundował nam odrobinę luksusu. Myślę że ta sielanka nie może trwać do samej mety. 

Docieram do ostatniego punktu żywieniowego na 32 km. 5 godzin mija na czasomierzu. Tu czeka na mnie pyszna zimna lemoniada i pomarańcze. Jeszcze tylko „dyszka”. Co to jest na co dzień?  Ale nie jest to zwykły dzień – przede mną podejście ok. 5km  „normalnym” szlakiem do Markowych Szczawin. Połowę tego odcina pokonuje szybkim krokiem. Nogi odmawiają posłuszeństwa wybiegu. Ale w połowie dostaje nowe życie. Doładowanie paliwa na punkcie żywieniowym zaczyna działać a dopływ adrenaliny robi swoje. 

Po dobiegnięciu do Markowych Szczawin zbiegam zostaje zbieg  w kierunku mety na Mosorny Groń. Bardzo się dłuży. Nóg już nie czuje. Czy bym biegł czy szedł chyba na jedno wychodzi. Tak działa adrenalina i naładowanie endorfinami. Po przekroczeniu drogi runda honorowa pod wyciągiem i… przekraczam metę jako 8 zawodnik. Do końca nie wierzę - 6:30:29.
 
Czy to przygoda życia? Pewnie jedna z wielu która jeszcze przede mną w biegach Ultra i pewnie długo pozostanie w pamięci. Podziękowania dla Magdy za doborowe towarzystwo  w takcie biegu do 25 km…. dopóki palowo się nie skończyło.

Paweł Stach, Ambasador Festiwalu Biegów


Wideorelacja:

Regatta-Ultra Sky Marathon Babia Góra - 11 czerwca 2016 - relacja from Ultra Sky Marathon Babia Góra on Vimeo.


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce