212 metrów pod ziemią. Bochnia z poziomu ambasadora

 

212 metrów pod ziemią. Bochnia z poziomu ambasadora


Opublikowane w pt., 18/03/2016 - 10:17

Szesnasty już raz biegacze spotkali się w Kopalni Soli w Bochni, by przez 40 godzin - od 20:00 w piątek do 12:00 w niedzielę - pokonywać własne słabości i fobie.

A były one różne - od klaustrofobii i zmęczenia podczas zawodów do odcięcia od świata - brak internetu, zasięgu telefonii komórkowej - i komfortu nocnego odpoczynku - ponad 250 osób śpiących obok siebie. I chociaż było dostępne Wi-Fi , wielu z nas wyłączyło po prostu telefony.

Relacjonuje Janusz Milczarek, Ambasador Festiwalu Biegów

Wszystkie te „niedogodności” z nawiązką odpłaca „atmosfera” imprezy. Tomasz Głód - dyrektor biegu, jak zwykle stanął na wysokości zadania i impreza - według mnie, obserwatora zmagań - zasłużyła na na piątkę.

Ale od początku…

Moje dziewczyny - ŁUMENKI z klubu ŁÓDŹ RUNNING TEAM, pojechały do Bochni po raz pierwszy. Pełne obaw o „warunki klimatyczne”, organizację (jak to możliwe że pod ziemią?). Niepewność na każdym kroku.

Ale nie mogłem zostawić ich samych - otrzymałem zaproszenie od organizatorów, z którego chętnie skorzystałem. Po raz czwarty znalazłem się właśnie w tym miejscu i czasie. Taki weekend gdzieś w Polsce.

Przed godziną dwudziestą w piątek dobijamy na parking przed szybem Campi, którym zjedziemy w dół po przygodę. Pierwsza fotka, ostatnie telefony do najbliższych i zanurzamy się w kopalnianym matriksie.

Pierwsze wrażenie - już po zjeździe na dół, podczas maszerowania do miejsca noclegu – pozytywne. Ale widać niepewność na twarzach. Potem zjeżdżalnia i 307 stopni po schodach w dół. Znajdujemy swoje miejsce na końcu noclegowni. Cisza i spokój. Za nami tylko korytarz do szybu Sutoris.

Okazuje się, w tej samej części ulokowali się inni ambasadorzy - Zbigniew Mamla, Marek Grund, Mirek Bortel, Grzegorz Danicz, Mateusz Golonka i Kazimierz Kordziński - siedmiu ambasadorów uczestniczyło w tej imprezie! Ósmy się przyglądał, kibicował i pomagał.

Jeszcze w piątek wieczorem weryfikacja drużyn, wydawanie pakietów startowych, fotki, spotkania ze znajomymi, wspólne biesiadowanie i odpoczynek przed sobotą.

W sobotę - w kolejności - odprawa techniczna w Kaplicy Św. Kingi, start honorowy i po przemieszczeniu się pierwszych zawodników z każdej sztafety w wyznaczone strefy - sygnał STARTu.

Początek 12-godzinnej rywalizacji. Są faworyci, są debiutanci oraz drużyny, które mają szczęście po raz kolejny być tu i biegać.

Spotykam wielu znajomych, w końcu świat biegowy nie jest aż taki duży. Rozmawiamy, wspominamy i wspieramy się wzajemnie.

Moja rola jest jednoznaczna - dopingować wszystkich, fotografować a przede wszystkim nie zapominać o moich ŁUMENKACH, biegających z „ładnym" numerem – 50.

W sumie 65 walczy różnymi strategiami, technikami. Z różnym skutkiem. Okazuje się, że ubiegłoroczni faworyci - Truchcik Łubianka oraz Szybcy i Wściekli, pomimo bardzo dobrego początku, wycofują się z rywalizacji. Kontuzje. Mimo tego „karawana idzie dalej… Czy raczej biegnie.

Dobiegamy do końca rywalizacji gdy na zegarze wybija godzina zero (czas odliczany od końca). Słyszymy dźwięk syreny - z ulgą, ale i z niepokojem oraz z pewnym niedosytem. Niedosyt pojawia się z powodu, który dało się zauważyć już pod koniec rywalizacji - drużyny „dostają” drugie życie - teraz to moglibyśmy jeszcze pobiegać!I w zasadzie to jest reakcja właściwa - walczą do końca, może jeszcze uda się „zarobić” kilka metrów....

Ostatecznie ŁUMENKI (Ania Patura, Monika Storbin, Kasia Wolska, Magda Ziółek) zajmują 35. miejsce z rezultatem 152 810m - najlepsze z drużyn kobiecych. Szkoda tylko, że... nie ma takiej klasyfikacji. Może kiedyś organizatorzy podejmą i ten temat.

Zwyciężają:

1. IGLOO BOCHNIA - 196 634m
2. SKB Dzik - 190 400m
3. KB TKKF PROMYK Ciechanów I - 181 717m
4. Z Pasji Do Biegania - 177 384m
5. Salt Runners Bochnia - 175 443m

Te pięć drużyn ma już zapewniony start w przyszłorocznej edycji biegu. Najwięcej kilometrów (28 okrążeń – 677 60m) przebiegł Michał Rembek z drużyny Warszawskie Żółwiki.

A w niedzielny poranek, przed ceremonią zakończenia, godzinna wycieczka z przewodnikiem dla chętnych. I tych, co mieli siłę wstać wcześniej. Warto było. Polecam!

Po dekoracji pozostaje już tylko wyjazd na powierzchnię i oczekiwanie na kolejne losowanie drużyn, już do edycji 2017.

Do zobaczenia!

Janusz Milczarek, Ambasador Festiwalu Biegowego

Więcej zdjęć: TUTAJ



 

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce