Mateusz Baran o podtrzymywaniu formy. „Z kontuzją też można trenować”

 

Mateusz Baran o podtrzymywaniu formy. „Z kontuzją też można trenować”


Opublikowane w wt., 07/01/2014 - 09:57

Zakończenie roku 2013 i początek 2014 nie były dla mnie zbytnio udane. Przyplątała mi się kontuzja. Ale nie zrezygnowałem z treningów.

Rano 31 grudnia obudziłem się z nieprzyjemnym bólem w okolicy pięty. Okazało się, że to problem ze ścięgnem piętowym (Achillesa). Poradziłem się fizjoterapeutki, która od wielu lat biega, która doszła do wniosku, że ból wystąpił przez przeciążenie. Nie robiłem w ostatnim czasie podbiegów, ani nie zrywałem się do szybkiego biegu, pozostało mi się zgodzić z diagnozą. Inna sprawa, że moja specjalistka jak mało kto zna się na kontuzjach biegaczy, sama zresztą przechodziła przez podobny problem.

Tego samego dnia postanowiłem pójść na basen, by nie stracić wydolności. Dziś - 7 stycznia - jest już trochę lepiej, nie odczuwam bólu przy chodzeniu, mogę wejść na palcach po schodach. W długi weekend trochę nawet pobiegałem, jednak od razu zauważyłem, że lewą, bolącą nogę układam na ziemi inaczej. Nie potrafię również biec szybciej niż 4:20 / km, ponieważ organizm mi na to nie pozwala.

Swoją historię opisuję tu nie bez przyczyny, bo także w okresach kontuzji organizm powinien być w ruchu. 

Jako zamiennik biegania stosowałem dwa rodzaje czynności: jazdę na rowerze, wzmacniającą nogi i pobudzającą organizm do wysiłku, oraz pływanie. Aby układ krążenia i oddechowy nie odpoczywały zbyt długo, codziennie starałem się pływać równą godzinę, z bardzo niewielkimi przerwami. Wychodziło mi około 50-55 minut ciągłego płynięcia.

Fakt, iż długo nie uczęszczałem na basen i nie pływam już z takim spokojem jak wcześniej, sprawia, że po 100 m nawet spokojnego płynięcia odczuwam lekkie zmęczenie. Liczba uderzeń serca po przepłynięciu odcinka dłuższego niż 200 m dochodziła do 170, a czasem więcej, dlatego śmiało mogę powiedzieć, że nie oszczędzałem się. Przy około 165-170 uderzeniach znajduje się bowiem mój próg tlenowy.

Wracając do jazdy na rowerze, również starałem się jeździć około godzinę co drugi dzień. Nigdy nie lubiłem jeździć rowerem, jednak zależało mi bardzo na utrzymaniu formy biegowej, dlatego nie mogłem sobie pozwolić na zrezygnowaniu z tej formy aktywności.

Dodatkowo przez ostatni tydzień odwiedziłem siłownię 4 razy. Zauważyłem dużą różnicę w męczeniu się nóg podczas biegania i chodzenia na siłownię a wyłącznym wzmacnianiem nóg na siłowni. W tygodniu, kiedy biegam, ćwiczenia siłowe robię 2, czasami 3 razy w tygodniu, za każdym razem następnego dnia w znacznym stopniu czuję efekty podniesionych kilogramów. W ostatnim tygodniu, gdy nie biegałem, nawet po 4 treningach siłowych nie odczułem większego bólu niż wcześniej.

Podczas jednego sezonu robię sobie jedną lub dwie tygodniowe przerwy od biegania. Daję wtedy odpocząć nogom od wysiłku, jaki zaaplikowałem sobie podczas treningów. Podczas takiego tygodnia nie stosuję zamienników do utrzymania formy. W momencie, w którym po tygodniu wracam do biegania, zauważam zwiększoną ilość uderzeń serca podczas spokojnego wybiegania. Najczęściej jest to ponad 10 uderzeń. Moim zdaniem to bardzo dużo.

W minioną sobotę, gdy wyszedłem pobiegać, dystans 6,5 km pokonałem w średnim tempie 4:37 / km. Średnie tętno tego biegu wynosiło 139 uderzeń na minutę. Przed kontuzją podczas wybiegań w tym samym lub bardzo zbliżonym tempie, moje tętno wynosiło około 135 uderzeń. Na basenie i rowerze byłem kolejno 5 i 2 razy. Ilość uderzeń serca spadła o połowę uderzeń. Dodatkowo nogi mam wypoczęte i gotowe do ponownego biegania.

Doszedłem do wniosku, że podczas każdej przerwy od biegania, wymuszonej lub nie, będę stosował trening zamienny. Każda forma aktywności, która w znaczącym stopniu aktywuje serce do pracy jest dobra. Ze swojej strony polecam rower i pływanie.

Mateusz Baran, Stowarzyszenie Warszawiaky Athletics Club

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce