Lekkoatletyczne kolce dla amatora? Zimą? Odpowiada Mariusz Giżyński

 

Lekkoatletyczne kolce dla amatora? Zimą? Odpowiada Mariusz Giżyński


Opublikowane w czw., 12/01/2017 - 09:04

Gdy biegowe trasy skuwa lód lub zbity śnieg, na trasach pojawiają się zawodnicy w... lekkoatletycznych kolcach. Dlaczego to robią?

Kolce kojarzą się głównie bieżnią i lekkoatletyczną czołówką, która z zawrotną szybkością, ale też lekko muska stopami o podłoże. Kolce zawitały też do biegów terenowych. Znów, najchętniej sięgają po nią biegacze z elity, doświadczeni zawodnicy.

Taka zmiana to dla czołówki jak serwis opon przed pierwszym śniegiem - gdy większość stawki jedzie jeszcze na letnim ogumieniu, uważnie stawiając kroki, najlepsi rozwiją spore prędkości. Obuwie gwarantuje przyczepność i stabilizuje stopę. To nie jedyne zalety.

Z pytaniem czy kolce lekkoatletyczne to sprzęt, po który może sięgnąć każdy, zwróciliśmy się do znakomitego maratończyka i trenera Mariusza Giżyńskiego.

– Uważam, że amatorzy mogą i powinni biegać w kolcach. To pomaga biegać technicznie, uruchamia stopę, wzmacnia staw skokowy i poprawia prędkość. Ja, jeśli pomagam w treningu ambitnym amatorom, to ordynuje kolce na zimę. Ostatnio sam biegałem w kolcach po śniegu, dla zdrowia i bezpieczeństwa – podkreśla mistrz Polski w półmaratonie i biegach przełajowych. Zwraca uwagę na dobór właściwego modelu.

– Kolce muszą być odpowiednie do terenu, dobrze dopasowane do stopy. Najlepiej sprawdzą się przełajówki. One nie są tak cienkie jak te do biegów średnich czy sprintów, mają też większą amortyzację. Sam mam 10 par takiego obuwia, w tym Nike Rival XC, które mają możliwość zmiany wkrętów – dodaje Mariusz Giżyński.

Wybierając kolce warto pamiętać, że bieganie jest tu bardziej wymagające. Ale i dużo bardziej korzystne.

– W kolcach bardziej zakwasza się łydka. Inaczej pracuje staw skokowy, unosimy się na śródstopiu. Zmęczenie mięśniowe jest więc większe niż w normalnych butach, a stąd często biorą się skurcze – mówi Mariusz Giżyński. Podkreśla, że kolce pomagają w kształtowaniu prawidłowej techniki biegania. 

– Większość amatorów biega źle i ląduje przed sobą. Można to jednak poprawić. Ja sam w wieku juniorskim lądowałem przed środkiem masy ciała. To był mój wielki problem. Po pięciu tysiącach metrów na bieżni moje łydki były zwykle do wymiany i nie było mowy o szybkim bieganiu na „dychę” – wyjaśnia nasz ekspert.

RZ  


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce