Michał Jeliński: Z cukrzycą można biegać? Nawet trzeba!

 

Michał Jeliński: Z cukrzycą można biegać? Nawet trzeba!


Opublikowane w czw., 17/08/2017 - 13:04

Michał Jeliński przyjedzie do Krynicy, by na własnym przykładzie pokazać, że aktywne życie pozwala na skuteczną walkę z chorobą. Wystartuje w Biegu 7 Dolin na 34 km.

Czwarty rok z rzędu podczas Festiwalu Biegowego odbędzie się bieg „Dalej od cukrzycy”, a gościem imprezy będzie Michał Jeliński, mistrz olimpijskie w wioślarstwie. Opowiada nam, że bycie aktywnym pomaga w walce z cukrzycą i może nawet zatrzymać postęp choroby.

Zakończył Pan karierę wioślarza, ale wciąż jest bardzo aktywny. Bieganie, kolarstwo, narty…

Michał Jeliński: Specyfika wioślarstwa sprawia, że uprawialiśmy przy okazji dużo więcej innych dyscyplin. To musiał być trening ogólnorozwojowy. Dzięki temu wioślarstwo nie mogło się znudzić, bo mogliśmy brać się za inne sporty. Poza bieganiem, rowerem, biegałem na nartach. Z wiosłami to trochę więcej zachodu, bo trzeba mieć nie tylko sporo sprzętu, ale także miejsce do trenowania. A tu zakładam buty lub wsiadam na rower i już.

Pana codziennym towarzyszem życia jest cukrzyca. Sukcesy sportowe zdecydował się pan wykorzystywać do profilaktyki tej choroby.

- Jestem autorem projektu Activediabet, czyli promowanie aktywności fizycznej i edukacja wśród najmłodszych pacjentów. Spotykamy się w różnych miejscach, także przy okazji wydarzeń sportowych. To przede wszystkim dużo zdrowej zabawy, a także mam nadzieję skutecznej edukacji. Dzięki byciu aktywnym łatwiej po prostu na co dzień żyć z cukrzycą typu pierwszego. W przypadku cukrzycy typu II, która zagraża milionom Polaków, a jest związana m.in. z otyłością, profilaktyka jest sprawą niezwykle ważną. Mimo zaawansowanych leków, bez aktywności fizycznej nie jesteśmy w stanie poradzić sobie z tą chorobą. Być może każdy wie o tym w teorii, ale właśnie najtrudniejsze jest to zamienić w praktykę. Na spotkania związane z projektem zapraszam diabetologów, psychologów, dietetyków, a także sportowców. Jeszcze we wrześniu w Gdańsku i Krakowie przy pomocy Leszka Blanika i Artura Siódmiaka będziemy dużo mówić o cukrzycy, ale także uprawiać sport. Pokażemy jak różne i fajne są inne dyscypliny, czyli w tym przypadku gimnastyka i piłka ręczna. No i oczywiście będziemy w Krynicy, w której od 2014 roku organizujemy bieg „Dalej od cukrzycy”.

Pewnie nie raz spotkał się z podejściem, że człowiek chory nie może być aktywny fizycznie.

- Rzeczywiście to jest stereotypowe podejście - jak człowiek choruje na cukrzycę, to już nie może uprawiać sportu. To zwłaszcza dotyczy tzw. dwójkowiczów, czyli chorych na cukrzycę typu II. To zwykle osoby z nadwagą, które mało się ruszają. Cukrzyca jest często dopełnieniem problemów kardiologicznych, nadciśnienia i krążeniowych. Taki właśnie obraz wiążemy z cukrzykiem. Na taki stan pracuje się jednak latami. To nie jest tak, że nagle ktoś zapada na tę chorobę. To jest proces wieloletni, a właśnie aktywność fizyczna może go spowolnić, a wręcz w niektórych przypadkach zatrzymać. Cukrzyca typu I ma podłoże genetyczne i nie ma od niej jakby odwrotu. Dotyka to zwykle młodych pacjentów, nawet kilkuletnie dzieci. Jesteśmy wtedy skazani na przyjmowane insuliny do końca życia. Dzięki aktywności fizycznej, możemy potrzebować jej po prostu mniej. Wysiłek fizyczny działa podobnie jak insulina, choć oczywiście całkowicie jej nie zastąpi.

W jaki sposób?

- Pokazuje to też moje doświadczenie z Krynicy z zeszłego roku, gdzie biegłem Biegu 7 Dolin na 34 km . Przed startem przyjąłem odpowiednią dawkę insuliny, ale potem na trasie spędziłem ponad cztery godziny. W trakcie dużo jadłem i piłem, ale już leku nie potrzebowałem. Gdybym tyle spożył leżąc na kanapie, to skończyłoby się to kilkudniowym pobytem w szpitalu z ciężkimi konsekwencjami. Nie namawiam oczywiście, by cukrzycy od razu podejmowali jakieś wielkie wyzwania. Krok po kroku wprowadzamy ruch odpowiednio do wieku i możliwości. Leczenie cukrzycy bez aktywności fizycznej, jest dużo gorszym rozwiązaniem.

Jak trafiliście do Krynicy?

- To był pomysł stowarzyszenia Mojacukrzyca.pl, by także podczas Festiwalu Biegowego promować aktywność fizyczną i profilaktykę związana z ryzykiem cukrzycy. Porozumieli się z organizatorami, by jedną z konkurencji nazwać „Dalej od cukrzycy”. Ja bez problemu dałem się namówić na udział w tym projekcie. Do tego zawsze bardziej ceniłem bieganie w warunkach górskich niż po asfalcie. To było dla mnie piekielnie nudne. Po pierwszej wizycie trzy lata temu, byłem mile zaskoczony i z chęcią wracam. Poza biegiem, było też spotkanie, na którym zainteresowanym opowiadałem o tym jak się żyje z cukrzycą łatwiej, gdy człowiek się rusza.

Znów pobiegnie pan Bieg 7 Dolin na 34 km.

- Mnie bardzo pasują długie dystanse górskie. Raz nawet zgłosiłem się na 100 km, ale uznałem, że nie jestem wystarczająco przygotowany. Te 34 km to dla mnie odpowiedni dystans, bez szkody dla organizmu. Wcześniej jeśli gdzieś startowałem to do półmaratonów, choć treningowo biegałem więcej. Nie zapędzam się w maratony po asfalcie, ale 34 km po górach, mnie kręci. Kryzysy małe były, bo nie spodziewałem się, że tyle będę musiał pić i jeść. Już pierwszy podbieg, który wiele osób podchodzi, sprawił, że wcześniej podane zapasy insuliny wykorzystałem. Dlatego trzeba było wspomagać się węglowodanami. Kiedy trenowałem profesjonalnie, też się zdarzało, że musiałem przerywać i dojadać, bo cukier był za niski. Na szczęście nie doszło do tego podczas zawodów. Po drodze B7D były dwa bufety, więc tam się mogłem dobrze posilić.

Rozmawiał Andrzej Klemba


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce