Bartosz Gorczyca: "W tym roku najważniejsza będzie Krynica i Bieg 7 Dolin"

 

Bartosz Gorczyca: "W tym roku najważniejsza będzie Krynica i Bieg 7 Dolin"


Opublikowane w pt., 23/02/2018 - 17:56

Bartosz Gorczyca, zwycięzca Biegu 7 Dolin na Festiwalu Biegowym w Krynicy-Zdroju w 2017 roku, przebywa na obozie na Teneryfie. Na Wyspach Kanaryjskich, w cieple przygotowuje się z Ewą Majer do nowego sezonu, w którym chce zostać mistrzem Polski w długodystansowym biegu górskim i reprezentować Polskę w mistrzostwach świata w Karpaczu, a we wrześniu powtórzyć triumf w Biegu 7 Dolin w Krynicy i poprawić rekord trasy flagowej konkurencji Festiwalu Biegowego.

Bartek uprawia biegi górskie od 6 lat, ale mówi nam, że chyba po raz pierwszy tak dobrze czuje się w treningu na początku roku. W końcu stycznia w znakomitym czasie wygrał Zimowy Maraton Bieszczadzki, w którym wystartował po raz pierwszy, bo do tej pory unikał zawodów na początku roku.

– Naprawdę jest znakomicie, powiem szczerze, że o tej porze nigdy jeszcze nie byłem w takiej dyspozycji. Bardzo dobrze wychodzi mi trening zimowy, nie mam żadnych problemów ze zdrowiem, nic nie boli, w stu procentach realizuję co sobie założyłem. A to od razu procentuje, daje efekty.

– Plan treningowy układasz sobie sam czy współpracujesz z jakimś szkoleniowcem?

– Sam, jestem już chyba na tyle doświadczonym biegaczem, tyle lat biegam, że mogę sobie na to pozwolić. Zaczynałem kiedyś treningi od szeroko pojętej lekkiej atletyki, bardzo dużo z niej wyniosłem. A potem w biegach długich dobrze poznałem swój organizm, wiem na jakie bodźce reaguje pozytywnie, na jakie gorzej. To jest kluczowe, bo trzymanie się schematów nie sprawdza się, moim zdaniem, zwłaszcza w przygotowaniach do biegów stukilometrowych i dłuższych.

Tylko ogólny zarys planu konsultuję z Ilją Markowem (były znakomity chodziarz rosyjski, wicemistrz olimpijski, mistrz świata i Europy, trener polskich chodziarzy, obecnie trener biegaczy, sam też biega, w 2016 r. w duecie z Kamilem Grudniem zajął 2 miejsce w Biegu Rzeźnika – przyp. red.). Dobrze, żeby raz na jakiś czas ktoś zerknął na to świeżym okiem, z innej niż moja perspektywy.

– Poprzedniego roku nie zaliczysz raczej do udanych, choć zakończył się pięknie: zdecydowanym triumfem w Biegu 7 Dolin na Festiwalu Biegowym w Krynicy-Zdroju.

– Tak, tamten sezon był bardzo nierówny. Miałem sporo problemów zdrowotnych, męczyły mnie kontuzje, a to przepona i mięśnie brzucha, a to w końcówce sezonu mięsień przedni piszczelowy znowu się odezwał, taka pozostałość sprzed 3 lat. Nie mogłem się skupić na treningu i startach, cały czas z czymś musiałem walczyć.

Już przygotowania do Niepokornego Mnicha w Szczawnicy (koniec kwietnia, Mistrzostwa Polski w Ultradystansowym Biegu Górskim – przyp. red.) nie przebiegały po mojej myśli, nie byłem w optymalnej formie (Bartosz zajął drugie miejsce, przegrał o 5 minut z Marcinem Świercem – przyp. red.) Potem w maju i czerwcu była przeplatanka: 2 tygodnie trenowałem, po czym musiałem tydzień odpuścić. I tak cały czas. A tak przecież trening nie może wyglądać, musi być zachowany ciąg przez 8-10 tygodni.

– Teraz będzie inaczej?

– Mam nadzieję. Już widzę, że zima jest fajniejsza, plan realizuję, wszystko idzie idealnie.

– Coś w tym roku zmieniłeś w treningu?

– Głowna zmiana to właśnie regularność, natomiast bodźców treningowych specjalnie nie zmieniłem, wprowadzam tylko delikatne modyfikacje wynikające z kolejnych doświadczeń i poznawania organizmu.

– Ja widzę jeszcze jedną, chyba istotną zmianę… Przeprowadziłeś się z rodzinnego Skołyszyna koło podkarpackiego Jasła do Krynicy-Zdroju, zamieszkałeś już w porządnych górach.

– To zasługa jednego z moich sponsorów, firmy Salco. To oni zapewnili mi możliwość wynajęcia lokum w Krynicy. Dzięki temu oszczędzam mnóstwo czasu, wychodzę z domu i jestem w górach, od razu mogę zacząć trening. W okolicach Skołyszyna miałem tylko jedną górkę, 560-metrowy Liwocz, na którym trzeba jednak sporo się nakręcić, żeby wyszedł fajny trening. Nie da się jednak tam trenować np. ciągłych długich podbiegów. A w Krynicy… Beskid Niski mam pod nosem, Beskid Sądecki to samo, jak chcę podjechać w Pieniny to też mam niewielki kawałek.

– Jakie są Twoje ulubione ścieżki biegowe, gdzie najczęściej można Cię spotkać?

– Głównie kręcę się w rejonie Runka, w stronę Wierchomli, na Hali Łabowskiej. A w drugą stronę mam Beskid Niski i rejon Lackowej. Zabawne, że teraz dla odmiany nie mam gdzie zrobić treningu płaskiego (śmiech). Zrobienie biegu ciągłego w drugim czy trzecim zakresie to naprawdę problem, muszę dobiec 8 km przez górki, żeby mieć 6 km płaskiego odcinka, od Tylicza do Powroźnika, tam gdzie przebiega trasa krynickiego maratonu i półmaratonu.

W lecie, jak jest cieplej, to jadę do Nawojowej, 25 km od Krynicy. Tam jest fajny tartanowy stadion otwarty praktycznie non stop i tam robię odcinki interwałowe. Ale długiego ciągłego na stadionie raczej unikam, 25 czy 30 okrążeń bieżni nie strawię (śmiech). Wolę w terenie albo gdzieś na asfalcie.

– To tyle o treningu, powiedz nam teraz o planach startowych na ten rok…

– Zacząłem w końcu stycznia zwycięstwem w Zimowym Maratonie Bieszczadzkim, ponoć nawet zrobiłem dobry czas (znakomity, 2:51:52 – przyp. red.). Ale to, jak mówiłem, był start tylko kontrolny. W pierwszej części sezonu, do czerwca, planuję dystanse krótsze, 30-40-kilometrowe. Najważniejsza będzie kwietniowa Wielka Prehyba w Szczawnicy, mistrzostwa Polski na długim dystansie i kwalifikacja do reprezentacji Polski na mistrzostwa świata w Karpaczu. Bardzo mi zależy na możliwości startu w czerwcu, w mocnej obsadzie w Karkonoszach.

W drugiej połowie roku moim docelowym startem będzie Bieg 7 Dolin na Festiwalu Biegowym. Chciałbym w Krynicy nie tylko obronić tytuł, ale też powalczyć o lepszy wynik, bo w 2017 roku biegłem praktycznie sam, bez konkurencji od startu do mety, a przygotowany też nie byłem najlepiej, jak już opowiadałem. Gdy docierałem do Piwnicznej (66 km) było mi już ciężko, na końcowych ponad 30 kilometrach czułem, że nogi nie są gotowe na długie i szybkie bieganie. A naprawdę dużo można na tym odcinku jeszcze urwać z mojego czasu.

– Pewnie wiesz, że w tym roku w Biegu 7 Dolin można wygrać naprawdę duże pieniądze... Zwycięstwo i rekord trasy w Biegu 7 Dolin (8:51:10 – przyp. red.) będą warte 40 tysięcy złotych!

– Tak, oczywiście, że wiem. I to także mocno kusi (uśmiech). Mieszkam przecież w Krynicy i przygotowania mogę ukierunkować na ten bieg. Jeśli nadarza się tak wspaniała okazja, grzechem byłoby z niej nie skorzystać! Bardzo jestem ciekawy, czy jeśli przyjadą mocni konkurenci z Europy (a pieniądze mogą ich przyciągnąć) będę w stanie z nimi konkurować na takiej szybciej trasie. Zobaczymy.

– Myślisz, że wynik Węgra Csaby Németha sprzed 5 lat jest do poprawienia?

– Uważam, że tak. Duże znaczenie będą miały warunki, to jest bieg prawie 9-godzinny, więc muszą być istotne. No i konkurencja. Rywalizacja między bardzo mocnymi zawodnikami napędza się sama. Nagrody są naprawdę na poziomie światowym i myślę, że rekordowy wynik ktoś osiągnie.

– Bartosz Gorczyca?

– Jeśli przygotowania pójdą w stu procentach po mojej myśli i nie będą mnie trapiły kontuzje, to rekord trasy jest w zasięgu. Nie deklaruję konkretnego wyniku, ale... stać mnie na to.

– A co oprócz Krynicy i Biegu 7 Dolin?

– Biegów powyżej 100 km w tym roku nie planuję. W pierwszej części sezonu w krótkich startach chcę rozwinąć szybkość, bo jeszcze mam rezerwy, a to powinno się przełożyć na Bieg 7 Dolin. Wielkie imprezy europejskie i światowe na razie odpuszczam. W tamtym roku próbowałem, nie wyszło mi Lavaredo, dyspozycja nie pozwoliła mi walczyć o wysokie lokaty i i zapał trochę ostygł... Plątać się z tyłu nie mam ochoty.

Jedynie w połowie lipca pojedziemy z Ewą Majer na Ehunmilak Ultra-Trail w Kraju Basków, rok temu biegałem tam maraton, teraz będę chciał sprawdzić się na środkowym dystansie 88 km. Ale najważniejsza, jak mówiłem, będzie wrześniowa Krynica i Bieg 7 Dolin.

– To życzymy zdrowia i trzymamy mocno kciuki, zwłaszcza za powodzenie wrześniowych planów w Krynicy.

rozmawiał Piotr Falkowski

zdj. Fotografia Bez Miary Magdalena Bogdan, Katarzyna Wajman

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce