Jakub Wiśniewski o akcji "fLAga": „Obowiązek"

 

Jakub Wiśniewski o akcji "fLAga": „Obowiązek"


Opublikowane w śr., 13/07/2016 - 16:12

Były lekkoatleta, dziennikarz, organizator imprez i propagator „królowej sportu” podsumowuje dokonania naszej reprezentacji podczas 23. Mistrzostw Europy w Lekkiej Atletyce oraz przebieg współtworzonej przez siebie akcji dopingowania zawodników - #fLAga.

Jak wypadli Polacy w Amsterdamie?

Jakub Wiśniewski: Liczyłem, że osiągniemy trochę lepszy wynik niż podczas ostatnich Mistrzostw Europy w Zurychu. Mogliśmy zdobyć więcej niż 12 medali (wówczas 2 złote, 5 srebrnych i 5 brązowych – red), mieliśmy przecież sześć czwartych miejsc, a w finale nie wystartował Krystian Zalewski, który miał wielką szansą na podium.

Czy gdyby w imprezie brała udział Rosja, to nasz dorobek medalowy byłby skromniejszy?

W sporcie wynik zawsze jest zależny od postawy rywali. Jednak w przypadku oszustów nie ma co gdybać. Nie było tych, którzy są zawieszeni przez międzynarodowe organy. Niestety w zawodach wzięli udział Ci, wobec których toczą się różne postępowania i którzy nie powinni tam być. Mimo wszystko uważam, że nasz wynik, niezależnie od warunków byłby podobny.

Dużo kontrowersji wzbudzał temat naturalizowanych zawodników startujących w kilku reprezentacjach - Turcji, Azerbejdżanu. Jak oceniasz tę kwestię?

Nie można ingerować w politykę krajów i w ich sposób przyznawania obywatelstwa. Nie podlega dyskusji w jakim trybie obywatelstwo zostało im przyznane. Warto jednak pomyśleć, czy w sporcie wyczynowym nie wprowadzić okresu karencji dla zawodników zmieniających obywatelstwo. Jak dla mnie to powinno być 5 lat. Za dużo?

Pamiętajmy, że reprezentując dany kraj reprezentujemy nie tylko system wartości, ale też system szkolenia. Po dwóch miesiącach bycia obywatelem danego kraju, Ci sportowcy nie dowiedzieli się jak trenuje się w nowej ojczyźnie. Oczywiście, to często są wybory dramatyczne. Nie przesądzajmy, że wszyscy zmieniają obywatelstwo tylko dla zarobku. Często ktoś może szukać spokojnych warunków do życia dla siebie i rodziny.

Jak wykorzystać sukces polskich zawodników w promocji lekkiej atletyki?

Na pewno dziennikarze mają ułatwione zadanie, bo mają „gotowca”. Nikt nie musi się zastanawiać jak „któreś tam miejsce” przekuć na medal. Z każdym ze sportowców można zrobić ciekawą rozmowę o jego drodze do sukcesu. Jeśli cała Polska potrafi interesować się tym, co je na śniadanie jakiś piłkarz - z całym szacunkiem dla tej dyscypliny - to czemu czytelnik nie zainteresuje się tym jak wygląda np. trening lekkoatlety na obozie w Etiopii. Lekkoatleci rzadko odmawiają, bo nie są tak zmanierowani. Mało kto ma swojego agenta, który go chroni.

Siłą są też media społecznościowe. Można skorzystać z wielkiej popularności biegania w Polsce. W swoim misyjnym działaniu Polski Związek Lekkiej Atletyki ma popularyzowanie „królowej sportu”. Jednak powiem okrutnie - ja na związek bym nie liczył. PZLA całkiem nieźle szkoli zawodników, są fundusze na treningi. Ale po 1989 roku nie było dobrej promocji lekkiej atletyki w naszym kraju.

Razem z Kubą Krause przez cały okres trwania mistrzostw Europy na jednym z portali społecznościowych prowadziliście akcje pn. #fLAga – cała Polska kibicuje lekkoatletom. Jak oceniasz jej przebieg?

Kuba był pomysłodawcą tej akcji. Planujemy zrobić jeszcze coś większego podczas Igrzysk Olimpijskich w Rio. Co ciekawe, w większości przypadków nie zgadzamy się ze sobą i toczymy konstruktywne dyskusje.

To nie była też wielka akcja. Wszystko przebiegało spontanicznie. Chcieliśmy wspierać osoby, które reprezentują nasz kraj. To nie są przecież obcy ludzie. To są ludzie, którzy przez wiele lat trenowali, żeby reprezentować Polskę na dużej imprezie. Nasz doping na pewno sprawił im wiele przyjemności.

W przyszłości akcja #fLAga może się rozrosnąć. Sportowcy to zauważyli. Dostaliśmy podziękowania od Angeliki Cichockiej, Marcina Lewandowskiego czy Adama Kszczota, który to rzadko korzysta z Facebooka. Dla nich nie jest obojętny pusty stadion i to, że nie są doceniani jako sportowcy.

Komentarze naszych lekkoatletów w temacie kibicowania wydają się być ostatnio numerem jeden w mediach. Wynik sportowy z Amsterdamu powoli przechodzi na dalszy plan?

Dzieje się tak zupełnie niepotrzebnie. Na Marcina Lewandowskiego przed mistrzostwami spadła duża krytyka. Dlaczego? Bo uderzył w popularność piłki nożnej. Uznano go za wielkiego jej przeciwnika. A on chciał tylko zauważyć, że polscy sportowcy walczyć będą o medale na dużej imprezie. Nikt nie startuje przecież dla siebie. Każdy chciałby usłyszeć słowa uznania za dobrze wykonaną pracę. To co daje im siłę, aby odeprzeć atak rywala na ostatnich metrach, to jest właśnie doping kibiców. To nie jest przejaw kompleksu wobec innego sportu, tylko docenienie własnej wartości.

Oczywiście niepotrzebne jest porównywanie się do innych sportów, bo ktoś zaraz powie, że lekkoatletyka ma lepiej niż brydż sportowy, więc nie powinniśmy się niczego się domagać. Obecni zawodnicy oraz byli lekkoatleci mają obowiązek popularyzowania „królowej sportu”.

Rozmawiał Robert Zakrzewski


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce