W Mysłowicach spełniali marzenia. Już po raz dziesiąty [ZDJĘCIA]

 

W Mysłowicach spełniali marzenia. Już po raz dziesiąty [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 14/01/2017 - 19:07

Festiwal Spełnionych Marzeń w Mysłowicach to okazja, by zmierzyć się ze swoimi ograniczeniami i spełnić biegowe marzenia. Łatwo nie jest, bo trzeba pokonać 15,5 km pagórkowatej, zaśnieżonej trasy po lesie. Ale satysfakcja na mecie gwarantowana. Zwłaszcza, kiedy patrzy się na medal z hasłem „You are great”.

Niestety, nie wszyscy mogli się na mecie nacieszyć tym trofeum. Medali zabrakło dla kilkudziesięciu osób. Zapewne wynikało to z dużej frekwencji i faktu, że sporo osób zapisywało się jeszcze w dniu zawodów. Niemniej ci, którzy na trasie spędzili najwięcej czasu i najmocniej walczyli o swoje marzenia, zostali z pustymi rękami i byli tym faktem mocno rozżaleni. Organizator obiecał dosłać medale pocztą, najszybciej jak to będzie możliwe, jednak wiadomo, że to co innego, niż poczuć ciężar medalu na szyi tuż po przekroczeniu linii mety.

Poza problemem z medalami, organizacja imprezy było bez zarzutu, co podkreślali zwłaszcza jej stali bywalcy. Są tacy, którzy biegają tutaj regularnie od dziesięciu edycji. Józef Maczuga zaliczył sześć: – Organizacyjnie bardzo dobrze. W skali od 1 do 10 dałbym 10. Wracam tutaj, bo mieszkam niedaleko. Trasa bardzo dobra, znam ją doskonale, bo tutaj biegam co drugi dzień. W zimie faktycznie jest trudna, ale przyjemna. W tym roku poszło trochę gorzej niż poprzednio, chociaż kondycja była dobra. Może zadecydowało obuwie? – zastanawiał się zawodnik. – Było ślisko, sypki śnieg. Wolałem nie ryzykować, bo szkoda się nabawić kontuzji.

Na sypki i grząski śnieg zwracali uwagę wszyscy przepytani przez nas zawodnicy. Także Elżbieta Gębska, która wystartowała w 9 Rajdzie Nordic Walking a w Festiwalu Spełnionych Marzeń brała udział już po raz trzeci: – Dzisiaj teren był bardzo wymagający, z muldami. Do tego śnieg szutrowy, w którym zapadaliśmy się jak w piasku. Większość trasy stanowiły podejścia i niektórych na nich zatykało – relacjonowała pani Elżbieta. – Wielką satysfakcją było pokonanie tej trasy. Zwłaszcza, że była bardzo malownicza. Pogoda dopisała, więc był bielutki śnieg w lesie, słoneczne refleksy, powietrze rześkie. Szło się bardzo fajnie. Jestem zadowolona z wyniku, bo mimo warunków, pokonałam swoje bariery.

Ukończenie biegu i rajdu nie należało do łatwych zadań. Chociaż mrozy odpuściły biegaczom i temperatura wahała się w okolicach 0, nawierzchnia nie należała do łatwych. Część podbiegów i zbiegów była oblodzona a fragmenty lodu ukrywały się pod sypkim śniegiem. Długie fragmenty trasy składały się z pojedynczej śnieżnej muldy wydeptanej na szerokość stóp, przez co zawodnicy biegli w wagonikach. Ten, kto chciał wyprzedzać, musiał ryzykować wymijanie w śniegu sięgającym wyżej kostek i wsypującym się do butów. Ale taki jest urok tego biegu i właśnie z powodu trudnej, zimowej trasy, przyciąga on co roku rzesze biegaczy.

W jubileuszowej edycji imprezy najszybsi okazali się: Rafał Czarnecki z Bliżyna (czas 57:54) oraz Mariola Sojda z Częstochowy (1:09:36). Podium mężczyzn dopełnili Damian Ruta (59:59) oraz Daniel Wosik (1:02:03), natomiast pań Lidia Czarnecka (1:15:11) i Justyna Adamus-Kowalska (1:19:30). Zwycięzcą 9 Rajdu Nordic Walking na dystansie 8,5 km został Bogdan Cyrus ze Strzebinia, który dotarł do mety z czasem 55:17. Wśród pań triumfowała Dorota Bagińska ze Sławkowa, która osiągnęła czas 1:01:07.

Pełne wyniki - TUTAJ

KM


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce