Jeść czy nie jeść? Ważne świąteczne pytanie

 

Jeść czy nie jeść? Ważne świąteczne pytanie


Opublikowane w wt., 22/12/2015 - 10:33

Święta za pasem. Czy w rodzinnym kolędowaniu i biesiadowaniu można poluzować pasa? Odpczywać czy też sumiennie wyjść na trening? Zapytaliśmy samych biegaczy.

Łukasz Parszczyński (KS Podlasie Białystok): – Święta to czas, który miło jest spędzić z najbliższymi. Szczegółnie, że większość czasu w roku jestem na obozach treningowych. Jednak nie mogę sobie pozwolić, by nie nic nie robić przez te trzy dni i tylko biesiadować. Tak naprawdę wolny mam tylko jeden dzień. Normanie trenuję, chociaż lżej. Co do diety to muszę przyznać, że takie „ciężkie” jedzenie niezbyt mi smakuje. Gdy cały rok człowiek się inaczej odżywia, to organizm się przyzwyczaja. Na pewno w Wigilię spróbuję wszystkich potraw. Najbardziej preferuję śledzie i pierogi.

Angelika Mach (AZS UMCS Lublin): – Ja nie odmawiam sobie niczego ze świątecznego stołu. W święta będę akurat po obozie treningowym i dwóch treningach dziennie. Po takich ciężkich zajęciach wszystkie potrawy mi smakują (śmiech). W ciągu tych trzech dni mam wolne tylko w Boże Narodzenie. W Wigilie i drugiego dnia świąt wychodzę na godzinne rozbieganie. Ale to nie są zajmujące treningi, więc mam dużo czasu dla rodziny.

Jakub Pudełko (Entre.pl Team): – Jeśli święta nie wypadają w niedzielę, a tak jest w tym roku to normalnie biegam. Staram się zrobić trening rano, żeby później móc się zająć przygotowaniami świątecznymi, a później spotkać się z najbliższymi. Tylko niedziela jest dla mnie wolna od treningu - biegam wtedy bardzo rzadko - oczywiście oprócz startów w zawodach. Dieta? Unikam pewnych potraw, ale nie liczę specjalnie kalorii. Jem praktycznie to co każdy. Najbardziej lubię pierogi z kapustą i grzybami oraz barszcz z uszkami!

Dominika Dąbrowska (AZS UW): – Trenowanie to styl życia i pewnego rodzaju higiena. W święta nie ma więc taryfy ulgowej. Oczywiście trening jest trochę lżejszy, bo trzeba pobyć więcej z rodziną. Nie mogę jednak zaprzestać całkowiecie biegania, by nie wypaść z formy. Staram się też pilnować tego co jem, żeby po trzech dniach nie mieć wyrzutów sumienia (śmiech). Jem tradycyjne potrawy a nie owsianki czy makarony. Nie szukam też zastępstw typu „rybę robię na parze a nie w panierce”. Tak robię w ciągu roku. Najbardziej lubię rybę po grecku i pierogi.

Kamil Leśniak (inov-8 team): – Jestem teraz w okresie roztrenowania i nie muszę się rygorystycznie trzymać się diety czy też planu treningowego. Staram się wychodzić na godzinny, nawet nie trening tylko jogging, pokonuję 10-12 km. Biegam zazwyczaj rano. Przy wigilijnym i świątecznym stole staram się po prostu nie „obżerać”. Nie mam żadnej ulubionej potrawy, smakuje mi wszystko co pojawia się na stole.

Wojciech Grądzki (triathlonista): – Koniec grudnia to czas przede wszystkim dla rodziny. Nie robię wtedy dużych treningów pod względem złożoności. Zazwyczaj w Wigilię i drugiego dnia świąt wychodzę potruchtać. Robię to, by spalić trochę kalorii i zrobić miejsce na świąteczne potrawy (śmiech). Zwykle wychodzę na trening z samego rana, kiedy jeszcze wszyscy śpią. Moją ulubioną potrawą jest barszcz z uszkami - to jest coś, na co czekam cały rok, bo dla mnie to potrawa zarezerwowana tylko na święta Bożego Narodzenia. To jest smak, który kojarzy mi się z dzieciństwem.

wysłuchał RZ

Fot. https://pl.wikipedia.org

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce