„Większość nie lubi upału” – 5. Bieg Aleksandrowski [DUŻO ZDJĘĆ]

 

„Większość nie lubi upału” – 5. Bieg Aleksandrowski [DUŻO ZDJĘĆ]


Opublikowane w śr., 16/08/2017 - 10:38

Piąta edycja Biegu Aleksandrowskiego z okazji Święta Wojska Polskiego upłynęła pod znakiem gorącej i słonecznej pogody, choć nie było takiego upału, jak przed dwoma laty. Z drugiej strony o przyjemnym chłodku z ubiegłego roku można było zapomnieć. We wtorek 15 sierpnia zawody te rozegrano po raz trzeci w obecnej postaci: biegu na 5 km oraz półmaratonu.

Trasa połówki prowadzi dwiema pętlami przez ulice Aleksandrowa Łódzkiego i okoliczne wsie i posiada atest PZLA. Piątka również, jak twierdzą biegacze, jest „dobrze zmierzona” i dość płaska, więc nadaje się do bicia rekordów życiowych. Rekord frekwencji również został wczoraj poprawiony – w półmaratonie wystartowało 240 osób, a 358 na krótszym dystansie.

Tych ostatnich mogło być jeszcze więcej, lecz organizatorzy nie zgodzili się na wydanie chętnym pakietów w biurze zawodów tuż przed startem, ściśle trzymając się regulaminu (limit zapisów na 400 osób wypełnił się on-line, lecz pozostało kilkadziesiąt nieodebranych pakietów). Nawet kiedy ktoś osobiście oświadczył, że rezygnuje z powodu kontuzji, nie otrzymał zgody na przepisanie numeru na kogoś innego.

Bieg na 5 km wystartował spod miejskiego stadionu o 13:30. Od początku utworzyła się czołówka, która podzieliła się na dwie czteroosobowe grupki. W pierwszej z nich prowadzili dwaj najszybsi tutaj przed rokiem zawodnicy LKS Koluszki – Krzysztof Pietrzyk i Błażej Skowroński – na zmianę Jarosławem Omąkowskim z Łodzi. Trzymał się z nimi jeszcze jeden łodzianin Maciej Jagusiak.

Ostatecznie na finiszu Jarek (16:12) uciekł rywalom – wszystkim oprócz Maćka, który do końca próbował go gonić (16:14). Błażej i Krzysztof nie obronili miejsc z poprzedniej edycji i zajęli kolejne pozycje (odpowiednio 16:18 i 16:24). Kolejna grupka, w międzyczasie nieco powiększona, prawie dogoniła tego ostatniego.

– Wyszedłem na prowadzenie od początku, nie oglądałem się za siebie – przyznał zwycięzca – po 2 km zawodnicy z Koluszek mnie zmienili, ale na ostatnim mi się udało im uciec. – Otwarcie było bardzo szybkie i od początku było gorąco – dodał drugi na mecie „Jagoda” – ale trzymałem się cały czas z nimi, na ostatnich kilkuset metrach wyprzedziłem jeszcze dwóch rywali i mam życiówkę! – cieszył się reprezentant Łódź Running Teamu.

Zdecydowane zwycięstwo wśród pań odniosła Małgorzata Dziakońska z łódzkiego Rysioteamu (20:39). Podium uzupełniły Izabela Wróblewska z Sań (21:55) i Magdalena Pola, reprezentująca drużynę Łódź Kocha Sport (22:05). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

O 15:00 na trasę wyruszył półmaraton. Na prowadzenie wyskoczył miejscowy zawodnik Daniel Romanowicz, który jeszcze do połowy drugiego okrążenia utrzymywał ponad półminutową przewagę nad Piotrem Wolnym z Bydgoszczy. Ten ostatni jednak w grzejącym wciąż słońcu zachował dużo więcej sił i zdecydowanie wyprzedził rywala na mecie, z wynikami odpowiednio 1:22:04 i 1:22:51. Podium dopełnił łodzianin Maciej Frankowski (1:25:02). Czasy najszybszych były około trzy minuty gorsze od ubiegłorocznych – pogoda zrobiła swoje.

Najszybszą z kobiet została łodzianka Dorota Zatke z Łodzi (1:38:06), z kilkuminutową przewagą nad innymi łodziankami Eweliną Trawczyńską (1:45:30) i Justyną Pastwińską (1:46:31). Pełne wyniki można zobaczyć TUTAJ.

– Dwa lata temu byłam tu druga, ostatnio trzecia, a teraz wreszcie udało się wygrać – opowiadała nam Dorota, reprezentująca Sklep Biegacza Running Team – był przeciwny wiatr, upał i wredne podbiegi, życiówki nie ma, ale i tak jestem bardzo zadowolona!

– Na mecie zawsze padam, bo daję z siebie wszystko! – stwierdziła druga na kresce Ewelina po wstaniu z ziemi. – Do życiówki brakło jednak bardzo dużo, bo tym razem było wyjątkowo ciężko. Najbardziej dała mi się we znaki pofałdowana trasa, no i to dzisiejsze słońce – opowiadała „Trawka”.

Po dekoracji porozmawialiśmy również z dwoma najszybszymi panami. – Chociaż tu mieszkam, to wcześniej w tym biegu nie startowałem – przyznał Daniel Romanowicz. – Wyszedłem na prowadzenie od początku, ale w tym upale się bardzo odwadniałem i coraz ciężej mi się biegło. Piotr to zauważył, bardzo dobrze taktycznie pobiegł, widziałem jak się zbliżał. Na 18 kilometrze mnie wyprzedził. Wielkie gratulacje dla niego, mam nadzieję że się jeszcze spotkamy! – zakończył miejscowy biegacz.

– Pierwszy raz przyjechałem do Aleksandrowa – opowiadał nam Piotr Wolny – i nie miałem założenia, by tu wygrać, chodziło mi głównie o przetarcie przed Maratonem Wrocławskim. Popatrzyłem na czasy z ubiegłego roku i myślałem, że może się uda wskoczyć do pierwszej trójki. Pobiegłem taktycznie, wolniej zacząłem i zostawiłem siły na koniec. Nie przeszkadza mi taka pogoda, a większość nie lubi upału, no i tak wyszło że udało się wygrać – śmiał się zwycięzca.

Dziewiąte miejsce z wynikiem 1:28:05, jak sam stwierdził biegnąć treningowo na 80-90% możliwości, zajął Jacek „Mezo” Mejer – prawdopodobnie najszybszy polski biegacz z branży muzycznej. "Mezo" po biegu wystąpił z koncertem dla uczestników, śpiewając m.in. swoje biegowe przeboje: "Muzyka, sport, motywacja" i "Życiówka". Dłuższa rozmowa z zaprzyjaźnionym z naszą redakcją artystą wkrótce na naszym portalu.

Jeśli utrzyma się naprzemienna pogodowa seria, za rok w Aleksandrowie znów będzie chłodniej i może padną rekordy trasy...

KW


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce