N(M)ocny finał Warsaw Track Cup z niespodziewanym gościem [WIDEO]

 

N(M)ocny finał Warsaw Track Cup z niespodziewanym gościem [WIDEO]


Opublikowane w czw., 14/09/2017 - 10:56

W środowy wieczór na stadionie warszawskiej Skry rozegrany trzeci i ostatni mityng w ramach Warsaw Track Cup. Zmagania dla amatorów przyciągnęły wielu miłośników szybkiego biegania. Gościem specjalnym imprezy była mistrzyni Europy w biegu na 1500 m - Angelika Cichocka.

Tradycyjnie uczestnicy mityngu startowali w czterech konkurencjach. W biegach na 3000 m, 1500 m, 800 m i w sztafecie 4 x 400 m. Zawodnicy podzieleni byli na fale. Najlepsze warunki mieli Ci, którzy biegają nieco wolniej i startowali w pierwszych seriach tuż po 18:30. Dodajmy, że zachód słońca w Warszawie rozpoczynał się 28 minut później. Im więc szybsi zawodnicy tym przed oczami mieli ciemniej. I to nie ze zmęczenia.

Organizatorzy starali się egipskie ciemności rozproszyć reflektorami rozstawionymi w kilku miejscach, sędziowie wyposażeni byli też w latarkę typu „szperacz”. Ale żeby stadion Skry dobrze oświetlić potrzebne byłoby pewnie kilka masztów z refletorami. Niestety upadający obiekt nie posiada własnego oświetlenia.

Zadania nie ułatwiał silny wiatr, ale nikt nie powinien żałować, że pojawił się na imprezie. Przez chwilę można było poczuć się jak uczestnik prawdziwego mityngu lekkoatletycznego.

Gościem specjalnym mityngu była mistrzyni Europy w biegu na 1500 m, bohaterka mistrzostw świata w Londynie, oraz finalistka tegorocznej Diamentowej Ligi i piątkowy gość Forum Sport, Zdrowie, Pieniądze w Krynicy - Angelika Cichocka. Reprezentantka Polski dała się porwać biegaczom. Chociaż początkowo miała wystartować w jednej serii na 1500 m, to ostatecznie z mety jednego biegu przenosiła się błyskawicznie na start kolejne fali. Startowała na swoich koronnych dystansach 1500 i 800 m. Na koniec dekorowała też uczestników zmagań.

- To też są lekkoatleci, tylko na amatorskim poziomie. Widać jak z każdym okrążeniem przychodzi ból, cierpienie i jak się męczą. Uważam, że przez takie zawody ludzie też bardziej doceniają wyczynowy sport. Ja super się bawię. Ponieważ jest zimno, więc wystartowałam w kilku biegach. Miałam frajdę, że mogłam spotkać się z ludźmi i pobiegać z nimi. Uważam, że trzeba się bawić sportem. Mam ogromną radość z tego co robię, i kocham to co robię. Tak samo jak ludzie którzy tu przyszli. Oni tu byli, żeby się spotkać, rywalizować, oraz poczuć dreszczyk emocji. Widać to już na pierwszym okrążeniu, gdzie wszyscy są podekscytowani i pędzą jak szaleni, a później siły słabną. Fajnie się to ogląda - powiedziała nam reprezentantka Polski.

Bieg na 3000 m zwyciężył Piotr Milewczyk z czasem 8:45. Na 1500 m najlepszy okazał się Kamil Młynarz z wynikiem 4:07:30. Natomiast w zmaganiach na 800 m najlepszy był Kamil Jastrzębski z rezultatem 2:04.00. Sztafetę wygrała ekipa AZS UW II.

– Nie bardzo cieszę się z czasu. Chciałem powalczyć o wynik w granicach 8:37. Widziałem od rana, że mocno wieje, ale myślałem że się to uspokoi. Niestety jest nawet jeszcze gorzej. Do tego warunki na stadionie nie sprzyjają. Ciężko się biega w takiej ciemności, bo jest inna percepcja. Myślisz, że biegniesz szybciej, a stoisz w miejscu. Nie jest to sprzyjające w porównaniu do poprzednich dwóch tegorocznych edycji – mówił na mecie Piotr Mielewczyk. – Uważam, że jeśli impreza miałaby być dalej organizowana we wrześniu, w godzinach popołudniowych, tak żeby wszyscy mogli przyjść po pracy, to jednak trzeba to zrobić na stadionie z oświetleniem. Niestety w Warszawie jedynym takim miejscem na dobrą sprawę jest Agrykola – zasugerował biegacz.

Wszyscy zawodnicy, którzy w ciągu trzech imprez pokonali trzy dystanse otrzymali medale. Udział w Warsaw Track Cup był bezpłatny.

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce