Nad morzem też można pohasać po gór(k)ach! Garmin Ultra Race Trójmiasto po raz 1

 

Nad morzem też można pohasać po gór(k)ach! Garmin Ultra Race Trójmiasto po raz 1


Opublikowane w wt., 11/12/2018 - 20:26

Blisko 1200 uczestników – to jak na pierwsze wydanie biegowej imprezy liczba całkiem, całkiem… Garmin Ultra Race, do tej pory znany z Radkowa w Górach Stołowych, po raz pierwszy zorganizowano w odsłonie nadmorskiej, ze startem i metą w gdańskiej dzielnicy Oliwa, w bliskim sąsiedztwie zabytkowej katedry i zoo.

Płasko, wbrew pozorom, nie było, bo Trójmiejski Park Krajobrazowy to teren nie tylko piękny, ale i bardzo pofałdowany, rozciągający się na polodowcowej morenie (wiedzą coś o tym uczestnicy popularnego TUT – Trójmiejskiego Ultra Tracka). Płaskiego biegania było zatem niewiele, przeważały odcinki góra-dół, góra-dół z nieustannymi podbiegami, może w większości niezbyt wymagającymi, potrafiącymi jednak całkiem solidnie zmęczyć. Przewyższenie na poszczególnych trasach to: 11 km – ok. 240 m+, 27 km – 600 m+, 52 km – 1200 m+ i 85 km – 1800 m+.

Przez niemal całe poprzedzające zawody dzień i noc w Trójmieście solidnie padało, na leśnej niemal w całości trasie było zatem mnóstwo błota. Najgorzej mieli biegacze z najdłuższego dystansu, nie dość, że startując o 4 nad ranem przez trzy godziny biegli po ciemku, to jeszcze dokuczał im deszcz.

Przestało padać dopiero przed siódmą, co z ulgą przyjęła bohaterka rywalizacji w GUR-85. Małgorzata Pazda-Pozorska (Night Runners Słupsk) ruszyła wtedy do przodu, a gdy jeszcze przed południem pojawiło się słońce – dostała skrzydeł. Tak energicznie goniła prowadzącą czwórkę mężczyzn, że trzech z nich… prześcignęła i zostawiła daleko z tyłu! Odcinek pomiędzy punktami pomiarowymi na 48 i 70 km przebiegła najszybciej! Ostatecznie nie dała rady jedynie Michałowi Mazurkowi (Faber Team), który pokonał dystans w czasie 8:44:57. Gosia straciła do niego zaledwie 9 i pół minuty, podczas gdy trzeci na mecie, a drugi wśród mężczyzn Robert Rozej (Oroloko Team) dotarł do Oliwy 19 minut po dziarskiej biegaczce, a wicemistrzyni dystansu Anna Malinowska 80 minut za Pazdą-Pozorską.

– Ja tak mam, że słońce daje mi „speeda”, a przyspieszam dopiero jak jest widno, bo po ciemku boję się biegać – wyjaśniła triumfatorka biegu kobiet na 85 km. – Najważniejsze dla mnie jest, że byłam najlepsza z kobiet, ściganie z facetami nie było tak istotne – dodała przyznając, że zawody nie były dla niej trudne. – Taki fajny, niezbyt skomplikowany przełaj, bardzo biegowy, przewyższeń nie odczułam – oceniła trójmiejską trasę Małgorzata Pazda-Pozorska.

Sporo emocji, ale już między mężczyznami, było też w rywalizacji na dystansie 52 km. Faworytem był świetny „góral” Robert Faron z Salco Garmin Teamu, choć przed startem z rezerwą oceniał swoje szanse. – Pierwszy raz w życiu startuję nad morzem, poza tym ja już skończyłem sezon biegowy, jestem po kilku treningach na „biegówkach” (Robert spędza zimę głównie na nartach – red.) i nie wiem, czy nogi będą się kręciły – mówił.

44-latek z Zalesia koło Limanowej wygrał z przewagą zaledwie 14 sekund nad Litwinem Evaldasem Nausedą. – Popełniłem mój tradycyjny błąd dekoncentracji – relacjonował po biegu Faron, który z tego, że gubi się na trasie, jest znany równie dobrze jak z szybkiego biegania. – 5 kilometrów przed metą pobłądziłem i młody, bardzo ambitny rywal napędził mi strachu. Straciłem pozycję lidera, na szczęście, gdy go doścignąłem, okazało się, że Litwin jest już bardzo zmęczony. Potem zresztą jeszcze raz straciłem orientację, nie wiedziałem, czy dobrze biegnę i wróciłem do rywala, a on rozłożył ręce i coś niezrozumiałego powiedział. Dopiero wtedy się zorientowałem, że to cudzoziemiec – opowiadał ze śmiechem Robert Faron.

Ciekawe są te nawigacyjne perypetie zawodnika Salco Garmin Teamu, trasa biegu w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym była bowiem oznakowana perfekcyjnie. Ale – jak mówią niektórzy – nie ma trasy, na której Robert nie może się pogubić. Tym większy podziw, że mimo to tak często zdobywa laury.

Zdecydowanie najlepsza wśród kobiet była Edyta Lewandowska (Elitesports/Nessi Team), dla której szybka, bardzo biegowa trasa była wymarzona. Finiszowała czwarta open, zaś druga na damskim podium Aleksandra Baranowska-Trzasko (El Contragolpe/Studio S7 Banino) straciła do niej ponad 21 minut.

Rywalizację na najliczniej obsadzonym (454 biegaczy) dystansie 27 km zdominowali znowu zawodnicy Salco Garmin Teamu. Triumfowali Miłosz Szcześniewski (czas o sekundę poniżej 2 godzin) i Paulina Wywłoka (2:14:58). Miłosz cieszył się tego dnia dwukrotnie, bo jego synek Jaś wygrał bieg najmłodszych dzieci Ultra Kids na 200 m.

WYNIKI

Piotr Falkowski

zdj. Labosport Polska/Pidoatrsgroup


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce