Kraków: Ze Św. Mikołajem po górach? Rekordy!

 

Kraków: Ze Św. Mikołajem po górach? Rekordy!


Opublikowane w ndz., 04/12/2016 - 17:32

W ostatnią niedzielę przed Mikołajkami w stolicy Małopolski rywalizowano w Grand Prix miasta w biegach górskich. Atmosfera odpowiadała nadchodzącemu świętu, pojawił się też gość honorowy.

W Grand Prix do wyboru były cztery trasy. 3,7 kilometra, 5,7 kilometra, 11,6 i 23,2 kilometra. Na najkrótszej trasie startowała również kategoria nordic walking i dzieci. Specjalnie dla nich, z okazji biegu mikołajkowego, na starcie pojawił się Św. Mikołaj, który rozdawał słodycze i zagrzewał biegaczy do wysiłku. Na uczestników imprezy czekał również na mecie – tam też częstował słodkimi kaloriami tych, którym udało się ukończyć swój bieg.

Mikołajowych akcentów nie zabrakło również wśród biegaczy. Licznie pojawiały się czerwone czapki z pomponami i rogi reniferów. Słodycze na mecie to nie wszystkie atrakcje, ponieważ już po ukończeniu biegów, w biurze zawodów, odbyło się losowanie i wręczenie pamiątkowych koszulek.

Wystartowało ponad 750 osób. Pogoda dopisała i jeszcze przed samym startem na liście znalazło się kilkadziesiąt dodatkowych nazwisk. Przezornie organizatorzy zdecydowali się na modyfikację trasy i zlikwidowanie tzw. „wąskiego gardła”, czyli miejsca, w którym często dochodziło do tworzenia się zatorów.

Przesunięcie mety o kilkadziesiąt metrów sprawiło, że same trasy skróciły się o około 100 metrów. Poza tym pozostały takie, jakimi znają je już weterani Grand Prix. Część biegaczy wystartowała jednak w biegu po raz pierwszy.

– W Grand Prix biegłam po raz pierwszy, ale już wcześniej trenowałam na trasie – mówiła Monika Bednarek, uczestniczka „Ambitnej jedenastki”. – Jestem bardzo zadowolona z wyniku, a atmosfera imprezy jest świetna.

Uczestnicy nie mogli wymarzyć sobie też lepszych warunków do biegania: było sucho i zimno, a to znaczyło, że na podbiegach będzie można nadrobić czas. Organizatorzy od początku zwracali jednak uwagę biegaczom na czyhający, zwłaszcza na zbiegach, lód. Sami zawodnicy, już na mecie dzielili się spostrzeżeniami, że w niektórych miejscach trzeba było uważać na siebie.

– To bardzo fajna trasa, dobre przewyższenia, nawet około kilometra w pionie – mówił po biegu na 23 km Paweł Perykasza. – Był asfalt, był lód, było błotko. Biegło się naprawdę przyjemnie.

Mimo trudnych warunków imponować mogą wyniki najlepszych. We wszystkich konkurencjach, poza biegiem mężczyzn w „Hardej dwudziestce trójce”, udało się pobić rekordy trasy! Padło również wiele rekordów życiowych.

Joanna Postrożna


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce