Druga Dycha do maratonu w Lublinie

 

Druga Dycha do maratonu w Lublinie


Opublikowane w pon., 26/11/2012 - 17:24

Lublin do niedawna nie był zbytnio kojarzony z bieganiem. Ale i tutaj dotarła „biegowa gorączka” – zauważa Bartosz Grzeszczyk. W czerwcu zorganizowano „partyzancki” Dziki Maraton. Partyzancki, bo półoficjalny, bez wcześniejszych zapisów, numerów startowych i jeszcze wielu rzeczy z którymi kojarzą się obecnie imprezy biegowe. Był to ciekawy maraton bo ukończyło go więcej osób niż rozpoczęło. Kolejni biegacze dołączali na trasie do głównej grupy i w ten sposób z kilkudziesięciu osób rozpoczynających bieg na metę dotarła ponad setka!  Naturalnie sukces tego wydarzenia przełożył się na decyzję o organizacji w czerwcu 2013 roku oficjalnego maratonu. Jednocześnie pojawił się pomysł zorganizowania w Lublinie cyklu biegów przygotowujących do zmierzenia się z maratońskim dystansem. W ten sposób narodził się projekt „Cztery Dychy do Maratonu”.

Pierwszy bieg odbył się 10 września nad Zalewem Zemborzyckim a ukończyło go 351 osób. Kolejną Dychę do Maratonu zaplanowano na 18 listopada a jej atestowana trasa miała przebiegać niemalże w centrum Lublina. Z uwagi na fakt, że urodziłem się i wychowałem w oddalonych o niecałe 50 km od Lublina, Puławach a ten weekend planowałem spędzić w rodzinnym mieście nie mogłem sobie pozwolić na opuszczenie tej imprezy. Początkowy limit 500 uczestników został dość szybko osiągnięty. Podniesiono go do 600 osób ale i ta liczba okazała się zbyt niska. Ostatecznie organizatorzy podjęli decyzję o limicie w postaci 700 osób.
W niedzielny poranek docieram do Lublina. Na biegaczy czekały 2 dość pojemne parkingi w pobliżu stadionu Startu Lublin, gdzie mieściło się Biuro Zawodów a także meta biegu. Kieruję się do Biura Zawodów, w którym już roiło się od biegaczy ale mimo tego odbiór pakietu startowego poszedł gładko. W Biurze Zawodów obecna była również ekipa telewizyjna oddziału TVP w Lublinie robiąca wywiady z uczestnikami biegu oraz jego organizatorami. Świadczy to o sprzyjającej aurze wokół biegania w tym do niedawna nie bardzo rozbieganym mieście. Ogólnie byłem bardzo zbudowany tym jak to wszystko wygląda, jakie jest zaangażowanie ze strony organizatorów oraz wolontariuszy.

  

Tymczasem zbliżała się godzina 11:00 na którą zaplanowano start biegu. Ten odbył się z ulicy Piłsudskiego, nieopodal stadionu Startu. Początkowo lekkie zdziwienie, bo wszyscy stoją na wąskim chodniku, podczas gdy obok jest szeroka i zamknięta dla ruchu ulica. Czyżbyśmy mieli biec chodnikami? Po chwili organizatorzy wyjaśniają, że po przebiegnięciu 200 metrów zbiegamy na ulicę. Wszystko jasne! ? Odliczanie, wystrzał startera i ruszamy!

Wcześniej umówiłem się z moim kolegą klubowym, Arturem, że poprowadzę mu bieg na jego nowy rekord życiowy na 10 km dlatego w zasadzie cały bieg pokonujemy razem. Trasę mogę określić jako neutralną. Pojawiły się na niej delikatne podbiegi, dwukrotnie pokonujemy „nawrotki”, na których ustawiono punkty pomiaru czasu w razie gdyby komuś wpadł do głowy pomysł skrócenia sobie trasy. Po drugiej nawrotce, między 7 a 8 km zaczyna mocno wiać i mamy przed sobą płaski, delikatny podbieg a potem już tylko kilometr do mety. Proszę Artura, żeby się za mnie schował i biegł nie przejmując się wiatrem, który ja biorę na siebie. Pokonujemy ten odcinek szybciej niż zakładane tempo i do mety już tylko przyspieszamy. Wbiegając na stadion pada z mojej strony „Artur leć po życiówkę” co działa na niego mobilizująco bo momentalnie podkręca tempo. Finisz na bieżni lekkoatletycznej to coś wspaniałego po takim biegu. Ostatecznie Artur przekracza metę z czasem 42:17. Ja kończę bieg 6 sekund po nim. Przybijamy piątkę, odbieramy medale i gratulacje od znajomych kibicujących na mecie.  Po biegu na biegaczy czekają napoje izotoniczne a także gorąca, regeneracyjna zupa. W losowaniu, na którym niestety nie mogłem zostać do wygrania było wiele fajnych nagród.

Ogólnie bieg ukończyło 582 biegaczy w tym pochodząca z Lublina minister sportu, Joanna Mucha. Wśród mężczyzn z czasem 31:10 wygrał Białorusin Ilja Slevenski reprezentujący Gomel. Najlepszą kobietą okazała się Joanna Wasilewska z Biłgoraja, która trasę pokonała w 38:39.
Bieg i organizacja na wysokim poziomie. Lubelszczyzna ewidentnie się rozbiegała. Kolejne Dychy do Maratonu 3 lutego oraz 21 kwietnia a Maraton Lubelski 8 czerwca 2013.

 

Autor jest Ambasadorem Bartosz Grzeszczyk.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce